Borysewicz świadkiem w procesie Panasewicza
Lider zespołu Lady Pank Jan Borysewicz zeznał
na procesie wokalisty grupy Janusza Panasewicza, że nie pamięta by
podczas koncertu w Pruszczu Gdańskim w 2007 r. rzucił on ze sceny
plastikową butelką z wodą. Trafiła ona w głowę 24-letnią fankę
zespołu.
02.07.2008 | aktual.: 02.07.2008 16:45
Borysewicz zeznawał w środę jako świadek w procesie Panasewicza, który toczy się przed Sądem Rejonowym w Gdańsku. W sprawie zeznania składał już prawie cały skład zespołu.
Do incydentu z udziałem wokalisty Lady Pank doszło w czerwcu 2007 r. podczas koncertu grupy w ramach obchodów Dni Pruszcza Gdańskiego. W czasie występu Panasewicz rzucił w tłum stojący przed sceną butelkę wody. Trafiła ona w 24-letnią Monikę K. Kobieta upadła, ale nie odniosła obrażeń. Uszkodzony został jej aparat fotograficzny. Badanie krwi po zdarzeniu wykazało u Panasewicza ok. 1,8 promila alkoholu.
Jan Borysewicz zeznał, że o sprawie wie tyle, ile dowiedział się z mediów. Przyznał też, że nie przypomina sobie, by w trakcie koncertu miały miejsce jakiekolwiek incydenty. Nie pamiętam, aby Panasewicz rzucił butelką ze sceny. Podczas plenerowych koncertów, kiedy jest gorąco, zdarza się, że na wyraźne życzenie publiczności, oblewamy ją wodą lub rzucamy butelki. Nawet jeśli Panasewicz to zrobił, to nie chciał celowo nikogo skrzywdzić - zeznał Borysewicz.
Muzyk dodał, że jego kolega mógł być podczas koncertu poirytowany, ponieważ skarżył się na oślepiające światła i słabą słyszalność dźwięków instrumentów.
Borysewicz podkreślił, że członkowie Lady Pank nigdy nie piją alkoholu przed i w trakcie koncertów, a w przypadku występu w Pruszczu Gdańskim sięgnęli po napoje wyskokowe dopiero po zejściu ze sceny.
Kolejna rozprawa w procesie zaplanowana jest na 6 sierpnia. Ma na niej zeznawać jako świadek technik odpowiedzialny za oświetlenie podczas koncertu Lady Pank w Pruszczu Gdańskim.
Sąd gdański już raz rozpatrywał tę sprawę. Na posiedzeniu niejawnym ukarał wokalistę Lady Pank Janusza Panasewicza karą 10 tysięcy złotych grzywny i trzema tysiącami zadośćuczynienie dla poszkodowanej dziewczyny. Muzyk odwołał się od tej decyzji.
Przed gdańskim sądem toczy się jeszcze jedno postępowanie, w którym Panasewicz jest oskarżony o używanie wulgarnych słów w czasie koncertu w Pruszczu Gdańskim.