Borusewicz: Miller i Mazur byli na miejscu zbrodni kilka minut po zabójstwie Papały
40 minut po zabójstwie gen. Marka Papały na
miejscu zbrodni zastałem Romana Kurnika, Leszka Millera i
mężczyznę, którego później rozpoznałem jako Edwarda Mazura,
powiedział magazynowi TVN "24 godziny" ówczesny
sekretarz stanu w MSWiA - Bogdan Borusewicz.
20.10.2006 | aktual.: 21.10.2006 00:21
Przypomniał on zdarzenia sprzed ośmiu lat. Pełnił wówczas funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Byłem na miejscu zdarzenia 40 minut po zabójstwie generała Papały - opowiadał. Wcześniej były przede mną trzy inne osoby: pan Roman Kurnik, pan Leszek Miller i jakiś mężczyzna, którego nie znałem. Wysoki, postawny, w okularach. Rozpoznałem go kilka lat później. To był Edward Mazur - relacjonował Borusewicz.
Ja byłem tam z racji swoich funkcji - wyjaśniał swoje przybycie na miejsce zbrodni. Byłem wtedy najwyższym rangą w ministerstwie, (obecnym) w Warszawie, w związku z tym otrzymałem informację i natychmiast pojechałem i muszę powiedzieć, że to, że inni byli przede mną bardzo mnie zdziwiło - mówił obecny marszałek Senatu.
Borusewicz powiedział, że poprosił o wyjaśnienia ówczesnego Komendanta Policji w Warszawie, generała Otrębskiego. Zapytałem, kto go (Papałę) ostatni raz widział i jaki miał ostatni kontakt. Otrębski stwierdził, że telefonował do jakiegoś biznesmena - relacjonował. Powiedział, też że (ten biznesmen) tutaj właśnie jest - dodał Borusewicz, wyjaśniając, że chodziło o Edwarda Mazura.
Borusewicz mówił, że na wątek Edwarda Mazura naprowadziły prokuraturę m.in. zeznania płatnych zabójców oraz ustalenie motywów zabójstwa. Tego typu zbrodnia na zamówienie, kiedy są przynajmniej dwie osoby, które w tej zbrodni uczestniczą, ona zawsze wychodzi - oceniał postępy śledztwa. I ona wyszła po paru latach - dodał.