Trwa ładowanie...
d3s7tsf
22-09-2006 13:35

Borowski: Warszawa zamiast na inwestycje wydaje pieniądze na administrację

Według kandydata centrolewicy na prezydenta Warszawy Marka Borowskiego, w czasie rządów PiS w Warszawie w znacznym stopniu zmalały inwestycje w mieście, za to w dużym stopniu wzrosły wydatki na administrację; wzrosło też zadłużenie stolicy.

d3s7tsf
d3s7tsf

Jak tłumaczył na piątkowej konferencji prasowej Borowski, latach 2003-2006 planowano w Warszawie inwestycje w wysokości ponad 5 miliardów złotych, a faktycznie wykonano 3,5 miliarda. Według niego z danych tych wynika, że planu inwestycyjnego w stolicy nie wykonano w znaczącym stopniu - prawie w 40%.

Do tego - zdaniem Borowskiego - udział inwestycji w wydatkach budżetu miasta wyniósł "tylko 11,5%". Jak ocenił Borowski, wskaźnik ten jest jednym z najniższych w Polsce. Metropolie, duże miasta mają od 15 do 20 kilku procent inwestycji. Tak powinno być, inaczej nie da się rozwiązać problemów - podkreślił.

Widać, że te cztery lata (rządów PiS w Warszawie) były zmarnowane z tego punktu widzenia - ocenił Borowski.

Jak dodał, zadłużenie Warszawy na koniec 2002 r., które wynosiło 1,5 miliarda złotych, na koniec tego roku wyniesie prawdopodobnie ponad 3 miliardy. "To pokazuje, że niewiele zrobiono, czy prawie nic, a zadłużono miasto znacząco".

d3s7tsf

Według Borowskiego, jedną z przyczyn tej sytuacji jest "rozdęta administracja" i "centralizacja decyzji w Warszawie". Lech Kaczyński po dojściu do władzy w Warszawie po pierwsze nie nadał statutu miastu, po drugie nie nadał statutu jego dzielnicom, a po trzecie wszystko rozwiązywał własnym regulaminem i w tym regulaminie scentralizował wszystkie decyzje - wyjaśnił Borowski.

Jak powiedział, w stołecznym ratuszu podejmowane były decyzje, za które odpowiadać powinny władze poszczególnych dzielnic, dotyczące np.: liczby dzieci w żłobku, w przedszkolu, programu zajęć dla seniorów, liczby ich uczestników w domu kultury, funkcjonowania pływalni, liczby mieszkań na sprzedaż mieszkańcom. Nawet o urlopach sprzątaczek czy sekretarek decydowano w Ratuszu. To jest niewiarygodne, ale tak to funkcjonowało - przekonywał Borowski.

Jego zdaniem, taka sytuacja brała się z "wielkiego potencjału nieufności, jaki kryje się u braci Kaczyńskich". Nawet własnym ludziom nie wierzą. 700 fachowców Lech Kaczyński zwolnił, 1000 swoich przyjął, a im też nie ufał i nie dał im uprawnień - argumentował kandydat koalicji centrolewicowej.

Według Borowskiego, efektem tych działań były ogromne koszty ponoszone na administrację w Warszawie. Według polityka, urzędnicy z Ratusza dostali w ciągu trzech lat podwyżki, które kosztowały Warszawę około 130 milionów. Za te pieniądze można było wybudować most w stolicy - podkreślił.

d3s7tsf

Kandydat centrolewicy na prezydenta Warszawy zapowiedział, że jeżeli wygra wybory, to natychmiast przedstawi Radzie Warszawy propozycje zarówno wprowadzenia statutu miasta, jak i statutu dzielnic. Dodał, że SLD przygotował już wcześniej projekt "Statutu dzielnicy Miasta Stołecznego Warszawy", ale nie miał on szans wdrożenia.

Jak argumentował Borowski, dzięki temu statutowi możliwe będzie przekazanie władzy w ręce urzędników w poszczególnych dzielnicach, a także zmniejszenie zatrudnienia w Ratuszu. W gestii prezydenta powinno zostać tylko to, co jest rzeczą zasadniczą - strategia rozwoju, planowanie przestrzenne, inwestycje ogólnomiejskie, nadzór nad spółkami miejskimi, promocja miasta, pozyskiwanie inwestorów i środków z UE - uważa Borowski.

Według niego, zatrudnienie w stołecznym Ratuszu można zmniejszyć o pół tysiąca osób. Jak zaznaczył, jeśli to on wygra wybory w stolicy, nie będzie zwalniał ludzi z powodów politycznych, a będzie brał pod uwagę kompetencje i to, czy są w Ratuszu potrzebni.

d3s7tsf
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3s7tsf
Więcej tematów