Borowski kontra Miller - na lewicy nadal wrze
"Trybuna" donosi, że Marek Borowski, lider SdPl, wykluczył by jego partia poszła do wyborów ze wspólnej listy z SLD.
Jako swoją ocenę tego, co dzieje się w SLD, Borowski podał przykład Leszka Millera: nadal pozostaje on w SLD, jest wciąż we władzach Sojuszu. Partia pod jego przewodnictwem z 41% poparcia zjechała znacznie w dół. Mimo tego reszta członków partii nie wydaje żadnej oceny. Jest chęć zapomnienia o tym. W takiej sytuacji alianse polityczne to rzecz niebezpieczna - powiedział Borowski.
"Trybuna" przeczytała to Leszkowi Millerowi i zapytała co on na to? - Potwierdzam, oświadczył Miller. - Polityczne alianse z Markiem Borowskim są bardzo niebezpieczne. Na własnej skórze przekonałem się, że dla politycznej kariery jest gotów zrobić rzecz najbardziej ohydną. Pamiętam, jak w 1995 roku, w związku z nienajlepszą atmosferą wytworzoną wokół Aleksandra Kwaśniewskiego przez media, Marek Borowski gorąco odradzał mu kandydowanie w wyborach prezydenckich. Byłem wtedy przeciwnego zdania. Powiedziałem do Borowskiego: wyjdź i nie wracaj... Niestety wrócił.
Od niespełna roku Borowski konsekwentnie udaje, że politycznie narodził się w marcu 2004 roku i że wcześniej nie był wiceprzewodniczącym SLD i SLD-owskim Marszałkiem Sejmu. Przez długi czas był moim najbliższym współpracownikiem, autorem licznych decyzji programowych i kadrowych. Jeszcze na kilka godzin przed nocną ewakuacją z partii, Borowski publicznie dziękował mi za moją pracę na rzecz lewicy... Rzeczywiście - może gdybym mniej mu ufał, gdybym mniej liczył się z jego zdaniem, SLD nie straciłby w sondażach aż tylu punktów. Żałuję, że tak często mu ulegałem. Dziś niewątpliwie ambicje tego marcowego noworodka są poważną przeszkodą do załagodzenia sporów na lewicy i do współdziałania przed zbliżającymi się wyborami - powiedział "Trybunie" Miller. (PAP)
Więcej: Trybuna - Nie pomoże puder, róż*