Bomby zaczęły wybuchać, gdy wychodzili z pracy
Co najmniej 102 osoby zginęły, a ponad 300 zostało rannych w fali zamachów, która w poniedziałek przetoczyła się przez Irak. Był to najbardziej krwawy dzień w tym kraju od
początku roku.
Największy atak miał miejsce na parkingu fabryki tekstylnej w Hilli. Gdy z zakładów wychodzili robotnicy po zakończeniu zmiany, wybuchły dwa samochody-pułapki. Na miejsce przybyła policja i karetki, wówczas doszło do trzeciej eksplozji.
Łącznie w Hilli zginęło co najmniej 50 osób, a 155 zostało rannych - podały źródła szpitalne. Według policji, trzeci wybuch spowodował kierowca-samobójca.
Tragiczna seria wybuchów
Wieczorem kolejny samochód-pułapka eksplodował na uczęszczanym bazarze w centrum Basry, portowego miasta na południu kraju. Zginęło 20 osób, a rannych zostało 73. Wybuch zniszczył kilka budynków. Dwa inne pojazdy eksplodowały w tym samym mieście w pobliżu stacji benzynowej i na osiedlu mieszkaniowym.
Dwa zamachy przeprowadzono też w Suwajrze, 50 km na południowy wschód od Bagdadu. Dwaj zamachowcy-samobójcy zdetonowali ładunki wybuchowe na miejscowym bazarze, zabijając 13 osób i raniąc 40. Z kolei przed meczetem eksplodował samochód-pułapka - 11 osób zginęło, a 70 zostało rannych.
Strzelali do żołnierzy
O świcie w Bagdadzie uzbrojeni mężczyźni zabili z broni z tłumikami co najmniej siedmiu żołnierzy i milicjantów, atakując sześć posterunków.
Poniedziałek był najkrwawszym dniem w Iraku od 8 grudnia ubiegłego roku, gdy w pięciu zamachach w Bagdadzie zginęło 127 osób.