"Bomba" w Legnicy postawiła na nogi całe miasto
Niewielka mydelniczka przyklejona do latarni miejskiej narobiła sporego zamieszania. Legniczanie pomyśleli, że terroryści podłożyli na lampie bombę.
01.12.2009 | aktual.: 02.12.2009 11:34
Niewielka mydelniczka przyklejona taśmą do latarni przed stacją paliw w centrum miasta postawiła na nogi policję. Zauważyli ją taksówkarze, którzy pomyśleli, że może to być bomba. Zaalarmowali mundurowych.
- To był taki dziwny pakunek - opowiada jeden z taksówkarzy. - Mrugała w nim jakaś dioda. Myśleliśmy, że ktoś zawiesił na latarni bombę. Trzeba dmuchać na zimne.
Przyjechali saperzy. I okazało się, że to nie ładunek wybuchowy, tylko camera obscura, czyli najprostszy aparat fotograficzny, ale robiący piękne zdjęcia. Podobny pakunek policjanci zdjęli z jednego z drzew nad Kozim Stawem.
- Mówi się dużo o zagrożeniu terrorystycznym - zauważa nadkomisarz Sławomir Masojć, rzecznik legnickiej policji. - Bardzo dobrze, że mieszkańcy alarmują nas, gdy widzą jakieś podejrzane przedmioty. Ale organizatorzy takiej akcji powinni powiadomić właściciela terenu.
Akcję robienia zdjęć camerą obscurą wymyślili członkowie Legnickiego Stowarzyszenia Fotograficznego. - Zdziwiliśmy się, że policja ściąga te aparaty - mówi Adam Radoliński, prezes stowarzyszenia. - Nie chcieliśmy narobić zamieszania, ani nikogo przestraszyć. W takich sprawach informowanie nie jest konieczne, jak w przypadku akcji dokarmiania ptaków czy kotów.
Stowarzyszenie powstało w lutym. Promuje sztukę audiowizualną. Młodzi fotograficy propagują spacery fotograficzne. Robią zdjęcia legnickiej architektury, fotografują wydarzenia artystyczne. Podczas Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy robili portrety artystyczne legniczanom, zbierając w ten sposób pieniądze dla dzieci.
- To są ludzie z pasją - zapewnia Radoliński, którego cykl zdjęć z podróży po Iranie wzbudził duże zainteresowanie legniczan. - Fotografia jest ich sposobem na życie. Właśnie podczas jednego ze spotkań padł pomysł robienia zdjęć tą techniką.
Camera obscura jest bardzo prostym urządzeniem. Może to być puszka po kawie czy chociażby nawet mydelniczka z niewielkim otworem i z papierem fotograficznym w środku. - Ten aparat ma bardzo długie czasy naświetlania - tłumaczy Adam Radoliński. - Naświetlanie trwa 2-3 tygodnie. Obiekty fotografuje się techniką solaryzacji. Powstają czarno-białe fotografie. Obraz jest plastyczny, magiczny. Pokazuje rzeczywistość taką, jaką widzi ją oko ludzkie. Takiego zdjęcia nie zrobi aparat fotograficzny.