Bokser poza SLD - Paweł Lembas zrezygnował
Wiceszef młodzieżówki SLD Paweł Lembas, który pobił swoją partyjną
koleżankę, sam zrezygnował z członkostwa w partii - donosi "Wprost".
30.11.2013 | aktual.: 02.12.2013 15:32
Jak ujawnił „Wprost”, Lembas pobił Ewę podczas wrześniowego pikniku zachodniopomorskiej SLD. Byli parą, doszło między nimi do sprzeczki. Wtedy chłopak wymierzył jej cios w twarz, a potem dusił ją i kopał. Nikt dziewczynie nie pomógł, choć w spotkaniu brało udział ok. 300 działaczy. Wicemarszałek sejmu Jerzy Wenderlich twierdzi, że o niczym takim nie słyszał. Podobnie Grzegorz Napieralski, szef zachodniopomorskiego SLD. Ewa zawiadomiła prokuraturę, ale ta uznała, że obrażenia nie są tak dotkliwe, by wszcząć sprawę z urzędu.
W partii sprawę próbowano zamieść pod dywan. Albin Majkowski, rzecznik prasowy zachodniopomorskiego SLD, twierdził, że pobicie Ewy to żadna polityka: – Jak ktoś komuś daje w mordę, to sprawa jest czysto cywilna – przekonywał.
Mimo młodego wieku (25 lat) Lembas jest uważany za wpływowego i zaufanego działacza SLD. Jest wiceprezesem Federacji Młodych Demokratów w województwie i zasiada w radzie powiatowej SLD. Ma też wpływowego ojca, powiatowego radnego Sojuszu i dyrektora miejscowego szpitala. W ubiegłym roku z ramienia miasta Lembas nadzorował pracę więźniów. Wybuchł skandal, bo zamiast sprzątać Nowogard, więźniowie porządkowali jego działkę. Dyrektor więzienia zagroził wtedy zerwaniem współpracy z miastem, w efekcie szef młodzieżówki stracił pracę. Dostał posadę w zakładzie przetwarzania odpadów, którym kierował inny działacz Sojuszu.
Lokalni działacze partii sprawą pobicia Ewy zajęli się dopiero po interwencji Joanny Senyszyn. Po ponad dwóch miesiącach sprawa trafiła do sądu partyjnego. Po upublicznieniu jej przez „Wprost” na liderów lokalnego SLD posypały się gromy. Wtedy błyskawicznie wyznaczono termin rozprawy na miniony piątek. Wcześniej, według naszych informacji, Lembas został przymuszony do zawieszenia członkostwa w Sojuszu. Tuż przed posiedzeniem sądu partyjnego opuścił SLD. – Wygląda to na wybieg – tłumaczy jeden ze szczecińskich działaczy. Dzięki temu sprawa pobicia Ewy zostaje definitywnie zamknięta. Zgodnie ze statutem, gdyby sąd wyrzucił go z ugrupowania, przez dwa lata nie miałby prawa powrotu, a tak może wrócić w każdej chwili. „Nie doczekałam się przeprosin” – napisała do "Wprost" po partyjnej decyzji w SMS-ie Ewa po rezygnacji Lembasa.
Źródło: Wprost