"Boję się, że mój były mąż to groźny zabójca"

Mężczyzna, którego fotografię sprzed 10 lat umieszczono na portalu, jest bardzo do niego podobny. Opowiedziała o wszystkim policji, ale została odesłana do domu. Nie dostała ochrony.

Kobieta skontaktowała się z "Dziennikiem Łódzkim". Dziennikarze pojechali do jej mieszkania. 41-latka czekała na nich w towarzystwie znajomych. Wytłumaczyła, że poprosiła kolegów, by jej towarzyszyli, bo eksmąż ją nęka. - Proszę mnie zrozumieć. Jestem przerażona. Policjanci zanotowali, że znalazłam informacje na stronie o poszukiwanych przestępcach. Nie zapytali o szczegóły. Patrzyli, jakby nie wierzyli w to, co mówię. A ja boję się nawet wyjść z domu - opowiadała załamana pani Teresa.

41-letnia łodzianka poznała Dawida - Ormianina - 10 lat temu na urodzinach swojej najlepszej przyjaciółki. Wzięli ślub. Rok później urodził im się synek. - Na ślub naciskał Dawid. Teraz myślę, że bardziej zależało mu na karcie stałego pobytu niż na mnie - opowiada Teresa.

Problemy zaczęły się tuż po ślubie. Dawid nie miał pozwolenia na pracę, nikt nie chciał go zatrudnić. Teresa pracowała dorywczo w restauracji, ale na utrzymanie rodziny brakowało pieniędzy. Małżeństwo Teresy i Dawida przetrwało siedem lat. On nie pracował, ona - nie mogła sobie ze wszystkim poradzić. - Za dużo rzeczy było na mojej głowie. Rozwiedliśmy się - mówi łamiącym się głosem.

Udało się nam skontaktować z byłym mężem pani Teresy. Ormianin nie był rozmowny. Odmówił odpowiedzi na pytanie, czy 10 lat temu był w Ameryce. Nie chciał też powiedzieć, z czego się utrzymuje. - Teresa nie była ani dobrą żoną, ani matką. Zmarnowała mi życie - powiedział i rozłączył się.

Informacje dotyczące mężczyzny o tych samych danych i rysach twarzy łudząco podobnych do byłego męża pani Teresy można znaleźć na ogólnodostępnej stronie America's Most Wanted (AMW). To portal prowadzony przez dziennikarza zajmującego się tematyką policyjną. Reporter działa we współpracy z amerykańską policją, na tej podstawie publikuje informacje o przestępcach. Mężczyzna, w którym pani Teresa dopatrzyła się podobieństwa do byłego męża, jest poszukiwany listem gończym. Amerykańska policja ma wystarczająco dowodów, aby zamknąć go za kratkami, ale nie może go znaleźć.

Joanna Kącka z Komendy Wojewódzkiej Policji zapewnia, że kobieta nie została zignorowana. - Zostało przyjęte zawiadomienie o przestępstwie dotyczące gróźb karalnych, kierowanych przez byłego męża do pani Teresy. Podczas rozmowy z policjantem podała, iż znalazła amerykańską stronę internetową, na której jej zdaniem widnieje zdjęcie, jak stwierdziła bez przekonania, mężczyzny przypominającego jej byłego męża. Osoba widniejąca na amerykańskim portalu poszukiwana jest za zabójstwa dokonane w USA. Nie ma stuprocentowej pewności, że to były mąż łodzianki. Informacja została zaprotokołowana - mówi Kącka i dodaje, że przez polski wymiar sprawiedliwości były mąż łodzianki nie jest formalnie poszukiwany.

Późnym popołudniem pani Teresa została wezwana do złożenia dodatkowych zeznań.

Mecenas Piotr Kruszyński, specjalista prawa karnego, nie szczędzi krytyki policji. - Oni są nieporadni w takich sprawach, funkcjonariusze w małych komisariatach nie wiedzą, jak się zachować, nie są przeszkoleni. Mnie bierność policjantów nie dziwi. Ale kobiecie bezdyskusyjnie należy się ochrona. Powinna udać się do prokuratury apelacyjnej i tam o ochronę policyjną poprosić, śledczy na tym szczeblu wiedzą, że muszą wystąpić do MSZ i uruchomić nadzwyczajne siły, aby podejrzanego zatrzymać - mówi.

Dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka radzi pani Teresie, by do czasu wyjaśnienia sprawy, ukryła się w bezpiecznym miejscu.