PolskaBogdan Borusewicz: Biegalski powinien iść na emeryturę

Bogdan Borusewicz: Biegalski powinien iść na emeryturę

(RadioZet)

Bogdan Borusewicz: Biegalski powinien iść na emeryturę
Źródło zdjęć: © RadioZet

08.03.2006 | aktual.: 08.03.2006 14:20

Obraz

Gościem Radia ZET jest marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. Dzisiejsza „Gazeta” pisze: „Wiceminister sprawiedliwości Andrzej Grzelak wiedział o kompromitującej przeszłości nowego szefa więziennictwa Henryka Biegalskiego”. I co pan na to? Nie wiem, czy wiedział, czy nie wiedział, ale ta sprawa z 1982 r., kiedy kilkudziesięciu więźniów politycznych w gdańskim areszcie zostało pobitych, to jest rzecz, o której wszyscy w Gdańsku i okolicach wiedzieli. Prasa podziemna o tym pisała. Pan Biegalski był wtedy naczelnikiem aresztu, czy to się mogło odbyć bez jego wiedzy? Nie, nie mogło się odbyć bez jego wiedzy. Naczelnik zarządza taką jednostką jednoosobowo i nic się nie może odbyć bez wiedzy i zgody naczelnika. To jak to możliwe, że osoba z taką przeszłością została szefem więziennictwa? Zapewne minister Ziobro nie miał pojęcia o tym, nie był poinformowany o tej sytuacji. Właśnie „Gazeta” pisze, że wiceminister sprawiedliwości Andrzej Grzelak
wiedział o tym i jakoś mu to nie przeszkodziło. No tak, ale pisze także, że była to informacja dość ogólna. Jeżeli by się mnie ktokolwiek zapytał, ja bym mógł dać szczegółową informację, bo oczywiście znam ten przypadek. A może pan opowiedzieć o tym przypadku, o panu Biegalskim? Niewiele mogę powiedzieć o nim samym, chociaż siedziałem w tym areszcie. Miałem taki incydent, kiedy użyto wobec mnie siły, w 1986 r., nie chciałem się poddać rewizji osobistej przy wypuszczeniu z więzienia, obalono mnie w gabinecie naczelnika, ale jego nie było. On nie afiszował się z tego typu decyzjami, gdzieś był z tyłu. Mój kontakt osobisty to tylko jedna kara, którą otrzymałem od niego, zresztą słuszna, bo wybiłem okno pleksiglasowe, które nie dopuszczało powietrza. Ale jakoś chyba wszyscy zapomnieli o jego przeszłości, bo pan Biegalski jakoś dobrze sobie żył w ostatnich latach, nie żył poza strukturami więziennictwa, nie zajmował się sprzedażą gazet. Jakoś wszedł w nową rzeczywistość, wprowadzony przez ks. Jankowskiego na
salony. Jakoś tam funkcjonował na tym poziomie. Myślę, że nikt z tych osób, które zostały poszkodowane, nie chciał się odgrywać na nim w nowej sytuacji, ale co innego jest funkcjonowanie na tym poziomie lokalnym, a co innego awansowanie. To jest jednak awans do Warszawy. Ja myślę, że on powinien pójść na emeryturę, a nie jechać do Warszawy na takie stanowisko. I nie powinien zajmować tego stanowiska? Nie powinien zajmować tego stanowiska. A czy minister nie powinien natychmiast spowodować dymisji pana Biegalskiego? Rozumiem, że jest dość duża konfuzja i minister musi sprawdzić, bo takie są procedury, ale sądzę, że sprawa zostanie rozstrzygnięta. Był pan 13 lutego u prezydenta Lecha Kaczyńskiego i co pan wtedy mówił prezydentowi, panie marszałku, żeby rozwiązał parlament, czy nie? Powiedziałem mu, że jestem przeciwny rozwiązaniu parlamentu, z dwóch powodów. Pierwszy to formalny. Ponieważ były różne interpretacje czasu, który płynął od złożenia budżetu i te interpretacje właśnie były istotne przy rozwiązywaniu
parlamentu. Ale także przesłanka merytoryczna była przeze mnie podnoszona. Uważałem, że nowe wybory nie zmienią sytuacji politycznej, wszystko na to wskazuje, że odtworzy się taki sam układ, tylko, że jeszcze znacznie bardziej kontrowersyjny i konfliktowy, bo wybory jednak dzielą. Jeżeli ktokolwiek dzisiaj mnie się zapyta, czy jestem za przyspieszonymi wyborami, odpowiem – nie. Wszystko też wskazuje na to, że ten układ sił w parlamencie będzie właściwie taki samy. Ci sami ludzie będą musieli rozmawiać o tym samym, to trudna sytuacja. Może gdyby PO wygrało, to łatwiej by się PO rozmawiało z PiS-em, a jakby PiS wygrał to znowu weszlibyśmy do tej samej rzeki. Myślę, że sytuacja wcale nie byłaby łatwiejsza, gdyby PO wygrało paroma procentami. Ci sami ludzie będą musieli rozmawiać o koalicji. To proszę powiedzieć, o co chodzi teraz PiS-owi, dlaczego PiS chce wcześniejszych wyborów, skoro miesiąc temu prezes Kaczyński był zadowolony i prezydent Lech Kaczyński był zadowolony ze stałego paktu stabilizacyjnego? Co
takiego się stało? Nastąpił konflikt między marszałkiem Jurkiem, a prezesem Giertychem, konflikt publiczny. Rozumiem, że marszałek Jurek, który zajmował podobne stanowisko jak ja, w związku z tym konfliktem, stanowisko to zmienił. Konflikty się zdarzają, także między marszałkami, posłami, marszałkami, a szefami klubów. Ja nie widzę tutaj racjonalnych przesłanek do mówienia znowu o przyspieszonych wyborach. Właśnie, ja chcę doszukać się tych racjonalnych powodów, bo jak widać, wszystko w Sejmie idzie sprawnie, no może poza warstwą werbalną, kiedy Roman Giertych krytykuje premiera i prezesa PiS-u, kiedy Andrzej Lepper również krytykuje, ale w sprawie ustaw wszystko się dzieje dobrze. Ja też nie wiem o co chodzi. Myślę, że właśnie o warstwę werbalną, o to, że są publiczne kontrowersje. Ale jak mówię, w polityce publiczne kontrowersje są rzeczą codzienną. Sądzę, że te emocje opadną za chwilę. A rozumie pan o co chodzi w wojnie prezesa PiS-u z mediami, kiedy mówi, że nie ma wolnych mediów, kiedy wzywa
dziennikarzy, żeby buntowali się przeciwko wydawcom? Ja uważam, że nie ma racji. Są wolne media oczywiście. Tutaj sądzę, że prezes się zagalopował. Ale to nie jest w tej chwili wojna prezesa PiS-u z mediami, także wojna mediów z prezesem, w ogóle z PiS-em. Muszę powiedzieć, że jak czytam, albo słucham, to jestem zdumiony. Ale czym na przykład jest pan zdumiony? No wszystkim, wszystkim. Proszę podać przykład. Faktycznie można naliczyć w każdym dzienniku kilka artykułów. Wychodzi sprawa ptasiej grypy, tego, że rząd ukrywał podanie informacji o ptasiej grypie. No dobrze, powiedzmy, że to było nieroztropne i odłóżmy to na bok... Ta sytuacja zaczyna mi przypominać tą sprzed dwóch lat, kiedy raptem wszystkie media rzuciły się na SLD, z resztą słusznie. Tu, w tym przypadku, działa wg mnie także solidarność korporacyjna. Te ostre słowa zostały potraktowane przez dziennikarzy jako wypowiedziane wojny. Ja myślę, że te ostre słowa trzeba potraktować jako polemikę polityczną jednego z polityków. To jest tak, że czasem
się powie za dużo. Ale to jest tak, że rząd, partia rządząca muszą być przygotowani na to, że będą krytykowani. Przez te kilkanaście lat zawsze ugrupowania rządzące były krytykowane. Jerzy Buzek był krytykowany, Leszek Miller, Cimoszewicz, wszyscy byli krytykowani, no nie można być nieodpornym na krytykę. Rząd jest odporny, ale to nie rząd jest krytykowany, bo rząd ma bardzo dobre notowania. Właściwie to nie rząd jest tutaj krytykowany, całe ostrze krytyki jest skierowane na Jarosława Kaczyńskiego. Ale jeżeli prezes PiS-u krytykuje prof. Zolla, jeżeli całe te 17 lat wyrzuca do kosza i pozostawia tylko rząd Jana Olszewskiego... Nie wiem, może pan też uważa, że tylko rząd Jana Olszewskiego był jedynym sprawnym i cudownych rządem w ciągu tych 17 lat? Nie, ja tak nie uważam. Ale uważam, że polityk ma prawo do ostrych sadów i nie należy za to go przekreślać. Ale kto przekreśla? Myślę, że dziennikarze darzą sympatią braci Kaczyńskich, ale jednocześnie... No tak, widzę tą sympatię. Obserwuję. Dobrze, to
pozostaniemy przy swoich zdaniach. Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)