Bogaty świat marnuje żywność
Każdego roku marnuje się na świecie jedna czwarta żywności. Winne temu są niesprawnie prowadzone zbiory, niewłaściwe przechowywanie oraz marnotrawstwo w kuchni. Wystarczyłoby straty te zmniejszyć o połowę, a świat wyżywiłby dodatkowy miliard ludzi i zlikwidował problem głodu. Zdaniem duńskiego naukowca i analityka Bjørna Lomborga, warto uświadamiać bogatego konsumenta z Zachodu, który marnotrawi jedzenie, ale prawdziwym kluczem jest rozwój technologii, rolnictwa i infrastruktury w biedniejszych państwach tak, by ograniczyć straty w i tak już skromnych zasobach tych krajów.
Skala marnotrawienia żywności irytuje szczególnie, gdy przyjrzeć się rezultatom najnowszych badań bezpieczeństwa żywnościowego przeprowadzonych przez Organizację Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). Wynika z nich, że w 57 krajach rozwijających się nie udało się do 2015 roku zmniejszyć o połowę odsetka ludzi głodujących, co było jednym z Milenijnych Celów Rozwoju. Nadal co dziewiąty człowiek na świecie - w sumie około 795 milionów - kładzie się spać głodny.
Odnotowano oczywiście i znaczny postęp: w ciągu ostatnich 25 lat nasz glob wyżywił dodatkowe 2 miliardy ludzi, a mimo niepowodzenia akcji likwidowania głodu w 57 krajach świat rozwijający się, jako całość, bardzo się zbliżył do zakładanej redukcji wskaźnika głodujących. Wielkim wyzwaniem będzie jednak utrzymanie tej tendencji, bo do 2050 roku potrzeby żywnościowe niemal się podwoją, i to z dwóch powodów - po pierwsze przybędzie kolejne dwa miliardy ludzi, a po drugie wzrosną apetyty szybko rozwijającej się nowej klasy średniej.
ONZ rozpatruje obecnie 169 nowych celów, które zastąpią Milenijne Cele Rozwoju (walka z głodem jest jednym z wielu obszarów w nowym programie). Mają one żywotne znaczenie, ponieważ zdecydują o tym, jak wydane zostanie ponad 2,5 biliona dolarów ze środków rozwojowych na wszystko: od zmiany klimatu po zwalczanie malarii.
Mój think tank, Konsensus Kopenhaski, poprosił więc 60 zespołów czołowych ekonomistów o opinię, które z proponowanych celów przyniosą najlepsze skutki, a które okażą się nietrafione. Z naszych badań nad bezpieczeństwem zaopatrzenia w żywność wynika, że istnieją sensowne sposoby wyżywienia dodatkowych rzesz ludzi na całym świecie, ale niewiele mają one wspólnego z akcjami przeciw marnotrawstwu podejmowanymi w wielu zamożnych krajach.
Bogaty świat skupia uwagę na żywności wyrzucanej przez konsumenta. Słusznie, ponieważ tu połowa strat przypada na kuchnie, głównie dlatego, że nas na to stać.
W Wielkiej Brytanii najwięcej marnuje się sałatek, warzyw i owoców, a więc produktów luksusowych w porównaniu z tanimi kaloriami zawartymi w ziarnach i bulwach spożywanych w całym rozwijającym się świecie. Mniejsze gospodarstwa domowe w krajach bogatych marnują średnio na jedną osobę więcej, ponieważ trudno im wykorzystać wszystko bez reszty, za to w gospodarstwach bogatszych straty są większe, gdyż ludzi stać na dodatkowe zakupy "na wszelki wypadek".
Natomiast biedni i głodni na świecie marnują bardzo niewiele, po prostu dlatego, że nie mogą sobie na to pozwolić. W Afryce dzienne straty żywności wynoszą około 500 kalorii na osobę, ale tylko 5 proc. tej ilości przypada na marnotrawstwo u konsumenta. Ponad trzy czwarte to straty na wcześniejszych etapach, w niewydajnym rolnictwie, choćby dlatego, że ptaki i szczury zjadają plony w czasie zbiorów, a szkodniki i choroby niszczą ziarno w magazynach.
Tego rodzaju stratom można zaradzić na wiele sposobów - od suszenia korzeni i bulw dla zminimalizowania szkód po bardziej kosztowne zamrażanie. Dlaczego więc takich technologii, powszechnie wykorzystywanych w krajach zamożnych, nie stosuje się w świecie rozwijającym się?
Odpowiedź jest prosta - brak infrastruktury. Jeśli nie ma porządnych dróg łączących pole z rynkiem, trudno rolnikowi sprzedać nadwyżkę produkcji, bo towar zepsuje się, zanim zostanie zjedzony. Dzięki lepszej drodze i kolei producent łatwiej dotrze do nabywcy - a do jego gospodarstwa dojadą nawozy i inne towary przeznaczone dla rolnictwa. Tam gdzie doprowadzona zostanie sieć elektryczna, można będzie suszyć ziarno i chłodzić warzywa.
Jak szacują ekonomiści z Międzynarodowego Instytutu Badawczego Polityki Żywnościowej (IFPRI), ogólny koszt zmniejszenia o połowę strat, które powstają podczas zbiorów w krajach rozwijających się, osiągnie w ciągu najbliższych 15 lat około 239 miliardów dolarów i przyniesie korzyści o wartości ponad 3 bilionów dolarów, czyli zyski społeczne w wysokości 13 dolarów za każdego wydanego dolara.
Żywność stanie się dzięki temu bardziej dostępna dla biednych. Poprawa infrastruktury oznaczałaby, że do 2050 roku 57 milionów ludzi - więcej niż obecnie liczy ludność Afryki Południowej - uniknęłoby widma głodu, a czterem milionom dzieci nie zagrażałoby już niedożywienie. Korzyści te odczułaby głównie Afryka Subsaharyjska i Azja Południowa, a więc najbardziej upośledzone rejony świata.
Ale inwestycja może być jeszcze lepsza. Możemy osiągnąć trzykrotnie większe korzyści ekonomiczne i uchronić przed głodem jeszcze większą liczbę ludzi, jeśli skoncentrujemy się nie tyle na zapobieganiu stratom, ile na doskonaleniu produkcji żywności.
Tylko 5 miliardów dolarów rocznie wydajemy dziś na badania nad zwiększeniem zbiorów siedmiu podstawowych roślin uprawnych, a zaledwie jedna dziesiąta tej kwoty przeznaczona jest na pomoc dla drobnych rolników w Afryce i Azji. Zainwestowanie w ciągu najbliższych 15 lat dodatkowych 88 miliardów dolarów w badania i rozwój rolnictwa zwiększyłoby plony o dodatkowe 0,4 proc. każdego roku.
Może nie brzmi to imponująco, ale obniżenie cen i poprawa bezpieczeństwa zaopatrzenia w żywność posłużyłyby wszystkim, przynosząc korzyści społeczne, których wartość szacuje się na blisko 3 biliony dolarów, czyli aż 34 dolary za każdego dolara wydanego.
Problem głodu jest kwestią bardzo skomplikowaną, którą dodatkowo zaostrzają naciski ekonomiczne, niestabilne ceny artykułów spożywczych, katastrofy naturalne i wojny domowe. Możemy jednak uczynić wielki krok na drodze do zwycięstwa w ogólnoświatowej kampanii na rzecz walki z niedożywieniem, po prostu inwestując w poprawę infrastruktury oraz w badania i rozwój rolnictwa.
__Bjørn Lomborg_Bjørn Lomborg - adiunkt w Copenhagen Business School, założyciel i szef duńskiego ośrodka badawczego Copenhagen Consensus Center, który ma się zajmować kwestiami ochrony środowiska, oferując rozwiązania problemów na podstawie najlepszych metod analitycznych. Autor takich książek jak "The Skeptical Environmentalist" i "Cool It", redaktor "How Much Have Global Problems Cost the World? A Scorecard from 1900 to 2050"._