Bogaty lekarz podjudza innych do strajku
Od 21 maja w całej Polsce strajkują lekarze.
Najgłośniej krzyczą ci, którzy mają najwięcej - twierdzi "Fakt",
podając jako przykład lidera strajkujących lekarzy na Pomorzu,
Andrzeja Sokołowskiego - zdaniem gazety - jednego z
najzamożniejszych medyków w tym regionie.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/strajk-lekarzy-6038682734092929g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/strajk-lekarzy-6038682734092929g )
Strajk lekarzy
Według "Faktu", lekarzy można w naszym kraju podzielić na dwie grupy. Do pierwszej z nich zaliczają się żyjący skromnie doktorzy, którzy sumiennie wypełniają swoje obowiązki, traktują swą pracę jako powołanie. Do drugiej należą krezusi, którzy koszą wielkie pieniądze, a zajmują się głównie robieniem hałasu i podburzaniem innych do tego, by porzucali swoje stanowiska pracy.
Do takich gazeta zalicza Andrzeja Sokołowskiego. Jako prezes Związku Zawodowego Lekarzy Regionu Pomorskiego, żąda on podwyżek dla innych, ale oczywiście również dla siebie. Sokołowski w rozmowie z dziennikarzem "Faktu" mówi, że lekarze muszą porządnie zarabiać. Ministerstwo Zdrowia i cały rząd muszą wreszcie pójść po rozum do głowy i zapewnić im minimum przyzwoitości.
Zdaniem gazety, jest obłudnikiem. Podczas bowiem gdy skromni lekarze marzą o pensjach 5 tys. brutto (około 3,3 tys. netto) miesięcznie, Sokołowski ma ponad 12 tys. złotych. Jest członkiem zarządu wartej około 100 mln zł kliniki. Mieszka w willi, która kosztuje co najmniej 1 mln zł i jeździ autem za 150 tys. zł. I on twierdzi, że walczy o minimum dla siebie? - wytyka "Fakt", konkludując: "Najbardziej przykre jest jednak to, że tacy jak Sokołowski bogacze namawiają do odchodzenia od łóżek pacjentów lekarzy, którym nigdy nie przyszłoby to do głowy". (PAP)
