Bmw spłonęło, kierowca nie żyje. Ojciec ofiary zabiera głos
Samochód bmw uderzyło w drzewo pod Legnicą. Kierowca wypadł z auta przez przednią szybę i zginął. Ojciec mężczyzny twierdzi, że był w konflikcie ze służbami i tragedia mogła nie być przypadkowa. - Może wypadek syna miał być sygnałem, bym siedział cicho - mówił.
29.09.2023 | aktual.: 29.09.2023 15:35
W środę w godzinach porannych na drodze nr 364 między Legnicą a Złotoryją doszło do wypadku. Kierowca bmw wjechał w drzewo i wypadł przez przednią szybę samochodu. Auto stanęło w płomieniach. 43-latek zmarł na miejscu.
Według portalu Tulegnica.pl, na miejscu zdarzenia nie było widać śladów hamowania. W Złotoryi krąży plotka, że 43-latek popełnił samobójstwo. Miał zostawić list pożegnalny. Jego ojciec jednak uważa, że to nieprawda.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Mój syn był szczęśliwie zakochany, snuł plany na przyszłość, przymierzał się do budowy domu. Od czwartej rano razem sialiśmy nawóz na polu. Potem pojechał na chwilę do Złotoryi załatwić swoje sprawy. Wracał, kiedy to się stało - mówił Leszek Kardasz w rozmowie z Tulegnica.pl.
Według mężczyzny, jego syn był ułożony w "nietypowej pozycji", a poza złamanym nosem i otarciami na skórze nie miał zewnętrznych obrażeń. Kardasz przekonywał także, że fragmenty auta były rozsypane w promieniu kilkudziesięciu metrów i uważa, że śledczy powinni sprawdzić, czy nie rozrzucił ich ładunek wybuchowy.
Zobacz także
"Może wypadek syna miał być sygnałem"
Leszek Kardasz był radnym powiatu złotoryjskiego. Przekonuje, że od lat jest w konflikcie z lokalną policją oraz prokuraturą. Kilka tygodni temu na kanale Zbigniewa Stonogi skarżył się na brutalność funkcjonariuszy. Przekonywał, że od tamtej pory ktoś próbuje go skompromitować, rozpowszechniając o nim "kłamliwe informacje".
- Może wypadek syna miał być sygnałem, bym siedział cicho, spuścił uszy po sobie - powiedział.
Mężczyzna apeluje do świadków wypadku o zgłaszanie się do niego. Informatorom gwarantuje anonimowość.
Wirtualna Polska wysłała zapytania w tej sprawie do prokuratury. W momencie publikacji tego artykułu nie otrzymaliśmy jeszcze informacji od śledczych.
Czytaj więcej: