Blisko 100 zabitych w eksplozji w Iraku
W sobotniej eksplozji, do której doszło w okolicy szyickiego meczetu i targowiska w miejscowości Musaib (Musajeb), około 60 kilometrów na południe od Bagdadu, zginęło 98 osób; 152 osoby są ranne, w tym 65 ciężko - poinformowały źródła szpitalne w Hilli, dokąd przewieziono większość poszkodowanych.
Krewni śmiertelnych ofiar tego zamachu samobójczego, najbardziej krwawego od obalenia Saddama Husajna w kwietniu 2003 r., próbują odnaleźć bliskich wśród zupełnie zwęglonych zwłok.
Wybuch nastąpił o godzinie 20.00 czasu miejscowego (18.00 czasu warszawskiego). Według pierwszej wersji wydarzeń, terrorysta-samobójca zdetonował ładunek, który miał na sobie, przy wjeżdżającej na stację benzynową cysternie z paliwem, co spotęgowało siłę eksplozji.
Olbrzymia kula ognia natychmiast zapaliła pobliskie budynki mieszkalne i zniszczyła okoliczne sklepy. Na miejscu wybuchu jest ok. 30 spalonych samochodów, a w promieniu ponad 100 metrów spłonęło kilkadziesiąt sklepów.
Widziałem rodziców wyrzucających dzieci przez okna (by uratować je od płomieni), balkony budynku w ogniu i (...) zwęglone ciała - opowiadał jeden z cytowanych przez AFP świadków.
Według niego, chwilę po wybuchu cysterny, na pobliski przystanek autobusowy spadły też pociski moździerzowe.
Według porucznika policji Hassana Alego, przebieg zamachu mógł być nieco inny niż się początkowo wydawało. Oficer powiedział, że kierowca samochodu-cysterny z gazem poprosił policjantów przy punkcie kontrolnym, aby pozwolili mu wjechać na plac, aby obrócić samochód.
Policjanci się zgodzili. Kierowca po dotarciu do punktu, w którym miał zawrócić zatrzymał pojazd, otworzył zawór gazu w cysternie i nastąpiła eksplozja - brzmi wersja porucznika policji.