"Blidę skrzywdzono, bo PiS potrzebowało sukcesu "
Kapitan Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która 25 kwietnia 2007 roku nie odstępowała Barbary Blidy podczas próby jej zatrzymania, zostanie ponownie wezwana przed sejmową komisję śledczą.
01.10.2009 | aktual.: 01.10.2009 12:00
Zdaniem posłanki Danuty Pietraszewskiej z PO, to konieczne, bo nie znano wcześniej roli, jaką naprawdę agentka odegrała podczas wejścia do domu byłej minister budownictwa i posłanki lewicy. Środowe zeznania przedsiębiorcy Ryszarda O. i wcześniejsze byłych szefów policji i Centralnego Biura Śledczego, to przełom w pracach komisji.
- Z zeznań tych świadków wyłania się nam zupełnie nowy, przerażający obraz tamtych zdarzeń. Blidę skrzywdzono, bo politycy PiS potrzebowali sukcesu. Naciskali na śledczych nawet po jej śmierci - mówi Danuta Pietraszewska, członkini komisji sejmowej.
Wczoraj komisja przesłuchiwała Ryszarda O. We wrześniu 2007 r. był on przypadkowym świadkiem rozmowy agentów ABW na temat próby zatrzymania Blidy. Mężczyzna, jako podejrzany o przestępstwa gospodarcze, był przewożony samochodem z Bydgoszczy do aresztu w Katowicach. Przed Częstochową agenci uznali, że zasnął i zaczęli swobodnie rozmawiać.
- To trwało około godziny - zeznawał wczoraj Ryszard O.
Agenci mieli opowiadać, że media nie piszą o sprawie Blidy prawdy, bo nie wiedzą, że na wszystko jest "zielone światło z samej góry". Podkreślali, że funkcjonariuszka w randze kapitana, która wkroczyła do domu Blidów w Siemianowicach Śląskich dostała instrukcje od swojego naczelnika z wydziału operacyjnego. Jej zadaniem było złamanie psychiki posłanki. Miała jej opowiadać o tym, co ją czeka w areszcie, i pokazać to w najczarniejszych barwach.
Zdaniem Danuty Pietraszewskiej, komisja, przesłuchując agentkę (na posiedzeniu zamkniętym), nie doceniła jej roli, bo kobieta zrobiła wrażenie biednej i zagubionej. Zirytowała się i "wyszła z roli" tylko wtedy, gdy pytano ją o wykształcenie. Po naradzie z prawnikiem stwierdziła, że: "humanistyczne". Dopiero później poseł Ryszard Kalisz z SLD ustalił, że agentka w randze kapitana jest psychologiem.
- Ryszard O. wydał mi się bardzo wiarygodny, mimo że posłowie PiS próbują tę wiarygodność podważyć. Oni po prostu mają w tym interes. Mężczyzna od dawna próbował opowiedzieć o treści tej rozmowy, bo uznał ją za ważną - podkreśla posłanka Pietraszewska.
Ryszard O. twierdził, że opisywał zdarzenie w samochodzie niemal od razu. Nie było jednak "woli politycznej", by sprawę nagłośnić. Jego zdaniem próbowano ją zatuszować na poziomie Prokuratury Krajowej.
- W końcu szef aresztu, w którym przebywał, pokierował go tak, by informacje trafiły do właściwych osób. O. napisał do Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która prowadzi śledztwo, oraz do Ryszarda Kalisza, gdy ten został szefem komisji śledczej - dodaje posłanka Pietraszewska.
Dwa dni temu podczas przesłuchania Jarosława Marca, byłego szefa CBŚ, wyszło na jaw, że już po tragicznej śmierci Barbary Blidy do Warszawy na polecenie Zbigniewa Ziobry (ministra sprawiedliwości za czasów rządu PiS), zwożono furgonetki dokumentów.
To były akta prokuratorskich spraw z całej południowej Polski dotyczące handlu węglem. Wszystkie, w których mogło w jakimkolwiek kontekście pojawić się nazwisko Blidy. Jak zeznał przed sejmową komisją Jarosław Marzec, i tak niczego nie znaleziono.
- To był skandal. Nawet po śmierci nie dano Blidzie spokoju. Miał być medialny "hicior", jak nazywano tę sprawę w PiS-owskim rządzie, a wyszła śmierć - relacjonuje Danuta Pietraszewska.
Jak już informowaliśmy, materiały na posłankę miały zbierać komendy wojewódzkie policji południowej Polski i prokuratury. Akcja o tak ogromnym zasięgu była kosztowna. Funkcjonariuszom nakazano zostawić wszystkie inne zajęcia.
W pierwszej połowie września przesłuchiwany przed sejmową komisją był Konrad Kornatowski, były szef policji. Zeznał, że wiosną 2007 roku kilka razy brał udział w naradach z udziałem premiera Jarosława Kaczyńskiego. Byli tam obecni także ministrowie sprawiedliwości i spraw wewnętrznych oraz szefowie ABW, CBA oraz prokuratury. Poruszano kwestie najważniejszych śledztw, w tym węglowego, w którym pojawiło się nazwisko Barbary Blidy. Na ten temat miał mówić Zbigniew Ziobro oraz szef ABW Bogdan Święczkowski. Opowiadali, że Blidę obciążają zeznania Ryszarda Zająca, byłego posła SLD, i Barbary K.
W październiku komisja przesłucha Marka Lesiaka, mecenasa Barbary K. Rzekomo w 2006 roku miał być nakłaniany przez prokuratorów do złamania tajemnicy adwokackiej i zrelacjonowania związków Blidy ze swoją klientką.
Przed komisję wezwani zostaną także były szef ABW Witold Marczuk i jego zastępca, Marek Wachnik.
Naciski z góry
Barbara Blida popełniła samobójstwo 25 kwietnia 2007 r. w swoim domu w Siemianowicach Śląskich, podczas próby zatrzymania przez ABW. < br />
Prokuratura planowała postawić jej zarzuty związane z korupcją w handlu węglem. Dziś wiadomo, że nie miałyby szans obronić się w sądzie, a zatrzymanie posłanki miało być politycznym widowiskiem podnoszącym notowania ówczesnego PiS-owskiego rządu.
Co Ryszard O. zeznał przed sejmową komisją?
"Agenci mówili, że media nie wiedzą, iż dla tej akcji było zielone światło z samej góry".
"Najważniejsi w państwie wiedzieli i aprobowali działania ABW i prokuratury".
"Agenci mówili, że ona (kapitan ABW, która pilnowała posłanki) miała wywrzeć na Blidę psychiczny nacisk".
"Ona (kapitan ABW) miała dostać instrukcje od swojego naczelnika jak się zachować i co mówić Blidzie w czasie zatrzymania".
"Kapitan miała mówić, co Blidzie zrobią w areszcie, co ją tam czeka".
"Agentka miała wsiąść Blidzie na psychikę".
"Nie mogłem ukrywać tego, co usłyszałem".
"W obliczu przestępstwa musiałem zareagować".