Błędy w tłumaczeniu ACTA. "To stąd całe zamieszanie"
- Widzę olbrzymią niechlujność ludzi, którzy ze strony Polski zajmowali się ACTA - stwierdził na antenie TVP Info Ryszard Kalisz poseł SLD i szef sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Zdaniem polityka, za zamieszanie z umową o przeciwdziałaniu podróbkom odpowiada złe tłumaczenie, a winę za nie ponosi zespół pracujący nad traktatem.
01.02.2012 | aktual.: 01.02.2012 17:45
- To wszystko polega na totalnym nieporozumieniu! - stwierdził Kalisz w "Rozmowach dnia” w TVP Info. Dodał, że dowodem niechlujności zespołu, który miał negocjować ACTA, jest przekład budzącego kontrowersje punktu umowy.
W zapisie (art. 27 ust. 4) słowo "authority” przetłumaczono jako "organ”, a nie jako "władzę”. To, zdaniem Kalisza, sugeruje, że chodzi o przedstawicieli strony, która posiada prawa autorskie i że to ona mogłaby się domagać przekazania danych osoby, która narusza te prawa. Tymczasem - jak przekonywał poseł SLD - chodzi państwo, które w takiej sprawie jest zobowiązane przeprowadzić postępowanie dowodowe przed sądem. Nie ma więc mowy o bezpośrednim przekazywaniu danych osobowych podejrzanego prywatnej firmie.
- Ludzie, którzy to tłumaczyli nie mają pojęcia o prawie - ocenił Kalisz.
Więcej na www.tvp.info