Błędy i straty z czterech lat wojny w Iraku
Mijają cztery lata od rozpoczęcia interwencji wojskowej w Iraku. 20 marca 2003 roku żołnierze koalicji międzynarodowej wkroczyli na tereny irackiego państwa, by po trzech tygodniach spektakularnych walk obalić reżim Saddama Husajna.
Strateg generał Bolesław Balcerowicz uważa, że straty spowodowane wejściem wojsk do Iraku są większe niż korzyści. Według niego dziś prezydent USA nie podjąłby decyzji o wkroczeniu. Nie będę się zakładał, ale wątpię, czy Bush podjąłby się takiego działania - powiedział generał.
Były wiceminister obrony narodowej generał Stanisław Koziej uważa, że podęcie decyzji o wejściu do Iraku było słuszne, ale popełniono wiele błędów w jej realizacji. Wykonanie tego zadania jak pokazuje historia czterech lat, niestety było nienajlepsze, a wręcz coraz gorsze - podsumował Koziej.
Były minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński ocenia, że interwencja iracka była sukcesem, ale jedynie militarnym. Działania polityczne, społeczne i gospodarcze nie dały satysfakcjonujących wyników.
Arabista z Uniwersytetu Jagiellońskiego profesor Andrzej Kapiszewski uważa, że efektem interwencji Amerykanów w Iraku jest pogorszenie sytuacji w regionie. Takiej liczby tragicznych śmierci, zamachów terrorystycznych nigdy tam wcześniej nie było - powiedział profesor i dodał, że wybuch wojny domowej w Iraku zdestabilizuje cały bliskowschodni region. Wojna domowa przez duże w z konsekwencjami wojny z państwami tego regionu jest w tej chwili realna - ostrzega arabista.
Jerzy Szmajdziński uważa, że Polacy powinni jak najszybciej wycofać się z Iraku. Podkreśla jednak, że udział polskiej armii w operacji irackiej przyniósł nam korzyści. Mamy dobrze wyszkoloną, doświadczoną armię. Ponad dziesięć tysięcy żołnierzy zdobyło unikalne doświadczenie - ocenia były szef MON. Jego zdaniem, Polacy mogą czuć się bezpieczniej, bo mamy niezwykle doświadczoną kadrę.
Według generała Bolesława Balcerowicza zwiększanie kontyngentu wojskowego w Iraku nie przyniesie pożądanych efektów. Balcerowicz zaznacza, że prawdopodobnie czeka nas wycofanie Amerykanów z Iraku podobnie jak było to w wojnie w Wietnamie.
Dalsze losy Iraku nie zależą od samych Irakijczyków, ale od decyzji społeczności międzynarodowej - uważa generał Koziej. Jego zdaniem społeczność międzynarodowa musi w końcu przestać przyglądać się działaniom Amerykanów. Koziej dodał, że z drugiej strony również Amerykanie nie potrafią się przyznać do błędów i poprosić o większą pomoc organizacje międzynarodowe.
Natomiast w opinii amerykanisty Krzysztofa Michałka, na wojnie w Iraku nikt nie zyskał. Straciło społeczeństwo zarówno irackie, jak i amerykańskie, administracja George'a Busha, przyspieszył się proces rozwarstwienia wśród sojuszników NATO - wyliczał profesor. Podkreślił, że to, co trzy czy cztery lata temu wydawało się rysą na murze NATO, teraz przypomina już wyrwę.
Profesor podkreślił, że nie ma dobrego pomysłu na to, jak konflikt w Iraku rozwiązać. Wycofanie wojsk w ciągu kilku najbliższych miesięcy może doprowadzić do jeszcze większego chaosu, ale pozostawienie ich na kilka lat też, zdaniem amerykanisty, nie gwarantuje sukcesu.
Z kolei pełniący obowiązki dyrektora Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Sławomir Dębski uważa, decyzja w sprawie interwencji w Iraku będzie się odbijać przez długie lata na sposobie postrzegania Stanów Zjednoczonych. Będzie uwzględniany występ Colina Powella w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, sposób informowania opinii publicznej o celach tej wojny, a także sposób przeprowadzenia operacji.
Zdaniem doktora Dębskiego, nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy Polska powinna swoje wojska do Iraku wysyłać. Ekspert zaznaczył jednak, że naszą postawą zademonstrowaliśmy asertywność i zdolność do prowadzenia własnej polityki.
We wtorek mija czwarta rocznica rozpoczęcia wojny w Iraku. Do tej pory zginęło ponad 3200-tu żołnierzy amerykańskich oraz blisko 260-ciu z sił koalicyjnych, w tym 24 Polaków. Liczba śmiertelnych ofiar wśród Irakijczyków jest szacowana w dziesiątkach tysięcy osób.