Blair popiera Gatesa ws. wojny w Iraku: nie wygrywamy tej wojny
Brytyjski premier Tony Blair oświadczył, że zgadza się z Robertem Gatesem, nominowanym na ministra obrony USA, który przyznał dzień wcześniej, że Stany Zjednoczone nie wygrywają wojny w Iraku.
06.12.2006 | aktual.: 06.12.2006 14:59
W czasie cotygodniowej sesji pytań w Izbie Gmin przywódca brytyjskiej Partii Konserwatywnej David Cameron zapytał Blaira, czy podziela on opinię Gatesa. Ten odparł: Oczywiście, w lipcu sam mówiłem, że sytuacja w Bagdadzie jest bardzo poważna.
Szef brytyjskiego rządu dodał od razu: Jednak ważne jest to, co (Gates) powiedział poza tym, mianowicie, że musimy trwać dalej, by odnieść sukces w misji.
Blair powtórzył, że celem koalicji w Iraku pozostaje przekazanie odpowiedzialności siłom irackim, kiedy będą na to gotowe, i obrona tych, którzy popierają demokrację w tym kraju.
Przypomniał też, że jest przekonany, iż problem iracki powinien być rozpatrywany w ramach szerszej strategii dla "całego Bliskiego Wschodu", poszukując zwłaszcza rozwiązania konfliktu izraelsko- palestyńskiego.
Odpierając zarzuty, jakoby był zbyt zależny od Waszyngtonu, Blair zapewnił, że w interesie Brytyjczyków było schwytanie Saddama Husajna i zajęcie miejsca "u boku" Stanów Zjednoczonych po zamachach z 11 września 2001 roku.
Deklaracje brytyjskiego premiera zbiegają się z przekazaniem w USA na ręce prezydenta George'a W. Busha raportu Niezależnej Grupy Studyjnej ds. Iraku, zawierającego sugestie na temat zmian w amerykańskiej polityce dotyczącej sytuacji irackiej.
63-letni Robert Gates, który ma zastąpić w Pentagonie Donalda Rumsfelda, oświadczył we wtorek w czasie przesłuchania senackiego, że jego zdaniem Amerykanie "w chwili obecnej" ani nie wygrywają, ani nie przegrywają w Iraku.
Gates uchodzi za apolitycznego fachowca od spraw bezpieczeństwa i służb specjalnych. Jest m.in. absolwentem prestiżowego Uniwersytetu Georgetown w Waszyngtonie, gdzie zrobił doktorat z historii Rosji i ZSRR.