Błąd lekarki: młody, pijany, niech trzeźwieje w celi
Półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i grzywna w wysokości 10 tysięcy złotych - to wyrok sądu w Stalowej Woli wobec lekarki pogotowia, która zgodziła się na umieszczenie w areszcie do wytrzeźwienia 18-letniego mężczyzny. Mężczyzna zmarł. O wyroku pisze "Echo Dnia".
29.06.2010 | aktual.: 29.06.2010 18:05
Wszystko działo się w październiku ubiegłego roku na osiedlu w Stalowej Woli. Mieszkaniec jednego z bloków zauważył dwóch młodych ludzi, leżących na ławce. Jeden z nich wymiotował żółtą wydzieliną.
Lokator wezwał policję. Funkcjonariusze stwierdzili zamroczenie alkoholem. 18-latek nie tylko nie był w stanie utrzymać się na nogach, ale nawet dmuchnąć w alkomat. Zdecydowali się zatrzymać go do wytrzeźwienia. Przedtem jednak trafił do pogotowia.
Tam właśnie lekarka, która go zbadała, uznała, że nie ma przeciwwskazań, by mógł przebywać w policyjnym pomieszczeniu dla osób zatrzymanych.
Młody mężczyzna trafił tam o godzinie 23.35. O godzinie trzeciej nad ranem policjant, który nadzorował areszty, stwierdził, że młody człowiek nie daje oznak życia. Wezwał pogotowie. Kilkudziesięciominutowa reanimacja nie udała się. Chłopak zmarł.
Lekarka powinna - twierdziła prokuratura - poddać go dokładnym badaniom neurologicznym, ocenić stan świadomości, zbadać układ oddechowy i zatrzymać pacjenta w szpitalu. To, być może, mogłoby uratować mu życie - stwierdziła prokuratura.
Lekarka nie przyznała się do tego, że nienależycie zbadała pacjenta, ale dobrowolnie poddała się karze.
Zobacz w serwisie "Echo Dnia"