Bjørn Lomborg: czy 2016 nie był przypadkiem najlepszym rokiem w historii?
Mówi się, że 2016 był koszmarnym rokiem. W wielu krajach miały miejsce zamachy terrorystyczne. Wojna w Syrii pochłonęła dziesiątki tysięcy ofiar, a w Turcji doszło do zamachów samobójczych i nieudanego zamachu stanu. W ponad 70 krajach obniżył się poziom wolności obywatelskich. Był to także rok wstrząsów - media i elity polityczne nie przewidziały ani Brexitu, ani zwycięstwa Donalda Trumpa w amerykańskich wyborach prezydenckich. Wirus Zika został uznany za globalne zagrożenie zdrowia publicznego. Wreszcie 2016 rok będzie najprawdopodobniej najcieplejszym rokiem w historii.
18.01.2017 10:31
Czytając publicystykę można odnieść wrażenie, że świat ogarnęła jakaś choroba, której nie da się sprowadzić do poszczególnych wydarzeń. Wydaje się, że ludzie są coraz bardziej podzieleni, i że zaczyna to być groźne. Ale jeśli spojrzymy na to z pewnego dystansu, stanie się jasne, że tak naprawdę mamy wiele powodów do optymizmu - pod wieloma względami żyjemy w najlepszym okresie historii. Wiele spraw, o których na okrągło słyszymy w wiadomościach i mediach społecznościowych, tak naprawdę nie powinny nam spędzać snu z oczu.
Weźmy choćby rosnący poziom nierówności społecznych - jeden z najczęściej dyskutowanych tematów tego roku. To jasne, że w ciągu ostatnich dwustu lat wzrosła rozbieżność między najbiedniejszymi a najbogatszymi. Ale tak się stało głównie dlatego, że w 1820 roku niemal wszyscy byli ubodzy i ponad 90 proc. ludzkości żyło w nędzy.
Rewolucja przemysłowa spowodowała ogromny wzrost płac - zwłaszcza Chiny od 1978 roku i Indie od 1990 odnotowują błyskawiczny wzrost. W rezultacie mniej niż 10 proc. ludzi żyje poniżej granicy ubóstwa. W krajach rozwijających się obserwujemy rozkwit klasy średniej, która rozrosła się ponad dwukrotnie - od około miliarda ludzi w 1985 roku do 2,3 miliarda w 2015. Radykalne ograniczenie biedy w ostatnich trzech dekadach przyczyniło się również do obniżenia poziomu nierówności dochodowych w skali globalnej.
To nie jedyny czynnik, który pozwala zauważyć zmniejszenie globalnych nierówności. Od 1992 roku liczba ludzi cierpiących głód spadła o ponad 200 milionów, mimo że w międzyczasie globalna populacja wzrosła o prawie dwa miliardy. Odsetek głodujących zmniejszył się prawie o połowę z 19 proc. do 11 proc.
W 1970 roku prawie trzy czwarte ludzkości stanowili analfabeci, a dostęp do edukacji był jeszcze bardziej nierównomierny do dochodów. Dziś na każde pięć osób cztery potrafią czytać, a młodzi ludzie mają najlepszy w historii dostęp do edukacji. Osoby niepiśmienne to przeważnie osoby starsze.
Podobnie wygląda sprawa zdrowia publicznego. W 1990 roku blisko 13 milionów dzieci umierało przed piątym rokiem życia. Dzięki szczepieniom, lepszej żywności i opiece zdrowotnej, liczba zgonów spadła poniżej sześciu milionów. Również różnice w długości życia stopniowo się zmniejszają dzięki licznym postępom w medycynie, z których kiedyś mogli korzystać tylko najbardziej uprzywilejowani, a dziś są dostępne na całym świecie.
Krótko mówiąc, nie jesteśmy na prostej drodze do piekła. Owszem, jest wiele problemów, którymi powinniśmy się pilnie zająć, i co ciekawe często nie są to wcale te problemy, o których na co dzień myślimy i o których nieustannie mówi się w mediach.
Po wygranej Trumpa rozległ się głośny lament komentatorów, którzy obawiają się, że odrzucenie porozumienia paryskiego doprowadzi do katastrofy. Ale weźmy pod uwagę fakt, że porozumienie paryskie nigdy nie miało szans rozwiązać problemu globalnego ocieplenia. Według szacunków ONZ planowe ograniczenia emisji dwutlenku węgla miały stanowić zaledwie 1 proc. ograniczeń niezbędnych do tego, aby zatrzymać globalne ocieplenie na poziomie 2 stopni Celsjusza w stosunku do czasów przedprzemysłowych.
Z kolei obietnica Trumpa dotycząca wycofania się z porozumień handlowych przeszła praktycznie bez echa. Mieszkańcy modnych dzielnic Nowego Yorku, Berlina czy Paryża wręcz cieszą się z takich zapowiedzi. Tymczasem analiza kosztów i korzyści wskazuje, że handel to najskuteczniejsze narzędzie pomocy najbiedniejszym. Badania zlecone przez nasz think tank (Centrum Konsensusu Kopenhaskiego) wskazują jasno, że wznowienie rundy negocjacji z Dohy, dotyczących zniesienia barier w światowym handlu, podniosłoby dochody miliardom ludzi, a jednocześnie liczba osób żyjących w ubóstwie spadłaby o 145 milionów na przestrzeni zaledwie 15 lat.
Również nasze postrzeganie zagrożeń zdrowia publicznego jest poważnie zaburzone. W tym roku martwiliśmy się wirusem Zika, zwłaszcza od kiedy pojawił się w Stanach. I to fakt, że Zika ma tragiczne skutki dla dzieci i jest realnym powodem do niepokoju w Brazylii i w innych krajach. Ale to gruźlica, której poświęca się tak niewiele uwagi, jest obecnie najbardziej zabójczą z chorób zakaźnych. Umiemy leczyć gruźlicę i wiemy jak ograniczyć śmiertelność niedożywionych dzieci. Te globalne wyzwania potrzebują naszej uwagi, podczas gdy my przejmujemy się zupełnie czym innym.
Postanówmy więc, że w roku 2017 będziemy się bardziej starać. Musimy przestać skupiać się na niewłaściwych problemach i niedziałających rozwiązaniach. W przypadku globalnego ocieplenia musimy na poważnie zająć się badaniami i opracowaniem technologii które sprawią, że ekologiczna energia będzie autentycznie tańsza od paliw kopalnianych. Musimy trąbić na prawo i lewo o tym, że wolny handel jest najskuteczniejszym narzędziem walki z biedą.
Jednocześnie musimy pamiętać, że najważniejsze wskaźniki pokazują dobitnie, że nasze życie jest obecnie lepsze niż w przeszłości. Powinniśmy cieszyć się z postępów, jakich dokonaliśmy w walce z chorobami, z głodem i biedą. Dziś musimy kontynuować te postępy, inwestując w realne rozwiązania problemów, z którymi się mierzymy.
Bjørn Lomborg
Bjørn Lomborg - profesor w Copenhagen Business School I dyrektor w Copehnagen Consensus Center, gdzie zajmuje się rowiązywaniem problemów związanych z ochroną środowiska. Jest autorem książek “The Skeptical Environmentalist”, “Cool It, How to Spend $75 Billion to Make the World a Better Place” i “The Nobel Laureates' Guide to the Smartest Targets for the World”. W 2004 r. został magazyn “Time” jednym ze 100 najbardziej wpływowych ludzi na świecie.
Copyright: Project Syndicate, 2016