Biskupi w Boże Ciało upomnieli się o uchodźców. Ale w PiS wiedzą lepiej
W Boże Ciało najważniejsi hierarchowie polskiego Kościoła przypomnieli, że chrześcijanie powinni pomagać potrzebującym. A przede wszystkim im pomagać. Błyskawicznie obwołano ich zwolennikami PO i zignorowano to, co mieli do przekazania.
16.06.2017 15:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Chcemy być Kościołem dla wszystkich jeszcze bardziej, zwłaszcza wtedy, gdy przychodzą pokusy osłabienia jedności, bądź niebezpieczeństwa podziałów czy wykluczania” powiedział kard. Kazimierz Nycz wiernym uczestniczącym w procesji z okazji święta Bożego Ciała. Mówił też, że czasami nie rozpoznajemy Chrystusa, choć ma on dziś bardzo często także twarz "człowieka bezdomnego, uchodźcy, odrzuconego, potrzebującego naszej pomocy”.
*Fala krytyki w Polsce i na świecie po słowach premier Beaty Szydło *
- Nie powinno się tych słów utożsamiać z poparciem jednego czy drugiego pomysłu politycznego na rozwiązanie problemu migracji - zastrzega w rozmowie z WP ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik Archidiecezji Warszawskiej. - Ten apel ma przede wszystkim przypomnieć nam, że uchodźcy to nie imigranci ekonomiczni, że to ludzie uciekający przed wojną. Takim ludziom po prostu trzeba pomóc - zaznacza ks. Śliwiński.
Apele kard. Nycza
To nie pierwsze tak wyraźne wystąpienie kard. Nycza w sprawie pomocy uchodźcom. W Wielkanoc apelował, "żebyśmy potrafili wszyscy - każdy z osobna, ale także wszyscy jako społeczność, Kościół, naród - żebyśmy potrafili zmartwychwstawać z obojętności, z braku miłości, z niepotrzebnych podziałów, a czasem także z nienawiści". Dwa miesiące wcześniej napisał list otwarty, w którym wzywał rząd, aby zgodził się na uruchomienie korytarzy humanitarnych. Mieliby być nimi transportowani uciekający przed wojną uchodźcy potrzebujący leczenia szpitalnego. Rząd Beaty Szydło nie zgodził się nawet na to.
O pomoc potrzebującym, którzy uciekają przed wojną, apelowali w Boże Ciało też inni biskupi. - Procesja Bożego Ciała to nie widowisko, nie manifestacja, a ręka kościoła z chlebem na dłoni, wyciągnięta do wszystkich. Zaproszenie skierowane do każdego człowieka, również do migrantów i uchodźców - mówił w Katowicach. abp Wiktor Skworc.
Prymas o uchodźcach
Mocno swoje stanowisko zaznaczył też abp Wojciech Polak, Prymas Polski. - Niosąc dziś Jezusa w monstrancji, ci wszyscy, którzy spożywając go, żyją przez niego, powinni codziennie sami stawać się żywą monstrancją dla innych. Czy tak jest? Czy jego miłość, przebaczenie, otwarcie na drugiego człowieka, czy jego wyjście do biednych i ubogich, do odtrąconych, uchodźców i przybyszy, jest również naszą postawą? - pytał wiernych.
W marcu abp Polak mówił: "Kościół zawsze będzie mówił, że należy przyjąć tych, którzy są uchodźcami. Nie można zrezygnować z zasady, że należy okazać miłość człowiekowi znajdującemu się w rozpaczliwie trudnej sytuacji". Teraz w podobnym tonie wypowiada się rzecznik Episkopatu: "Kościół w kwestii uchodźców będzie mówił zawsze językiem Ewangelii czyli będzie powtarzał słowa Jezusa" - zapewniał w Polsat News ks. Paweł Rytel-Andrianik, komentując homilie biskupów.
Nieważne
Najbardziej prawdopodobne, że zwolennicy PiS po prostu zignorują apele hierarchów. Po prostu uznają ich za zwolenników PO, tak jak już to zrobił Samuel Pereira z TVP INFO. Jego kanał pełen jest antyimigranckiej retoryki, a za ekspertów od islamu robią tam niespełnieni narodowcy (jak Marian Kowalski) i korwiniści (jak Miriam Shaded)
. Zresztą partia rządząca także w przekazie zbliża się do internetowych trolli, czasami idąc nawet o krok za daleko.
I trudno liczyć na to, by cokolwiek się zmieniło. Już w grudniu 2015 roku kard. Nycz mówił w TVN24: "Obowiązkowo musimy pomagać. Nie przyjmuję do wiadomości głosu, że my nie będziemy pomagać uchodźcom z południa, bo nie wiemy kto to jest. Trzeba pomagać wszystkim". Mimo uszu puszczono też wezwanie abpa Stanisława Gądeckiego z września 2015 roku o przygotowanie w każdej parafii miejsca dla uchodźców uciekających przed wojną. Na polskich politykach nie zrobiło to wrażenia także wtedy, gdy powiedział to papież Franciszek.
Dlaczego tak się dzieje? - Te głosy nie są słuchane z życzliwością. Głównym pasterzem został teraz prezes rządzącej partii - mówił dominikanin o. Paweł Gużyński w TOK FM. - Od dawna zwracam uwagę, że on się zajmuje reinterpretacją różnych idei chrześcijańskich - dodawał. Stąd nie należy się spodziewać, że PiS nagle po Bożym Ciele 2017 roku przejrzy na oczy i zauważy, że jako partia odwołująca się do katolicyzmu powinno słuchać swoich pasterzy. Nie posłucha.