Biskupi: dawanie życia to domena rodziców, nie techników
Akt poczęcia człowieka ma być aktem osobowym rodziców, a nie aktem laboratoryjnym techników - uważają biskupi, którzy na Jasnej Górze omawiali m.in. złożone w parlamencie projekty ustaw bioetycznych. Stanowisko w tej sprawie przedstawił ordynariusz warszawsko-praski abp Henryk Hoser, który przewodniczy zespołowi, zajmującemu się sprawami bioetycznymi ze strony kościelnej.
- Jedynym środowiskiem, w którym człowiek powinien i może się rozwijać, jest środowisko in vivo. Wszystkie inne środowiska są dla człowieka szkodliwe, dlatego że są erzacem - nie tylko środowiska, ale również interakcji, jaka istnieje między organizmami matki i dziecka oraz całego skomplikowanego procesu tworzenia człowieka w jego warstwie i somatycznej, i duchowej - mówił arcybiskup.
Hierarcha odniósł się w ten sposób do dyskusji związanych z zapłodnieniem pozaustrojowym (in vitro) i jego finansowaniem. Zwrócił uwagę, że w dyskusji o sprawach bioetycznych umyka problem praw dziecka, który należy - jak mówił - do najważniejszych zagadnień tej problematyki.
Abp Hoser ocenił, że tej jesieni sprawy bioetyczne po raz pierwszy w takim zakresie i z taką intensywnością będą przedmiotem prac parlamentu. Podkreślił, że Kościół może i powinien brać udział w publicznej debacie na ten temat: po pierwsze dlatego, że większość Polaków należy do Kościoła, po drugie dlatego, że w swoim widzeniu człowieka Kościół odwołuje się do fundamentalnych praw naturalnych.
- Nie jest przesadą powiedzieć, że podejmujemy odpowiedzialność wobec Boga i historii. Wynik tej debaty będzie decydujący dla przyszłości naszego społeczeństwa i naszego kraju, będzie decydujący dla kształtu rodziny, wychowania, relacji międzyludzkich. To nie jest banalna debata o drugorzędne szczegóły, ale o to, by żyć i przeżyć w takich warunkach, które przysługują godności ludzkiej osoby - uważa hierarcha.
W ocenie abp. Hosera, złożone w sejmie projekty ustaw bioetycznych są zróżnicowane: dwa z nich dotyczą jedynie wycinka tej problematyki, np. finansowania in vitro. Projekty posłów: PO Jarosława Gowina i PiS Bolesława Piechy arcybiskup uznał za podobne w niektórych regulacjach, ale różne pod względem oceny etycznej. - Różnica etyczna jest duża, dlatego że projekt posła Jarosława Gowina jest bardziej liberalny niż Bolesława Piechy - ocenił arcybiskup.
Jego zdaniem, wszystkie projekty w tym zakresie powinny najpierw podlegać regulacji etycznej, a dopiero później technicznej. - Gdy jest odwrotnie, technika jest dla człowieka zagrażająca, bo technika jest ambiwalentna - można z nią robić dobre, albo złe rzeczy - mówił abp Hoser, różnicując wartość etyczną poszczególnych projektów, pojawiających się w parlamencie.
- Z jednej strony są one bardzo skoncentrowane na istocie tego, kim jest człowiek i jaka jest jego specyfika w świecie istot żyjących, na fakcie, że jest on osobą, że jego życie powinno być chronione we wszystkich stadiach jego istnienia. Z drugiej strony są projekty, które nie biorą tego pod uwagę, tylko są zafascynowane możliwościami technicznymi i manipulacjami, jakie na materiale ludzkim można wykonać - dodał hierarcha.
W ocenie metropolity, w debacie bioetycznej za dużo jest odwołań do silnych emocji i wzruszeń, a za mało racjonalnego podejścia do tematu. - Zwracamy uwagę na konieczność podjęcia decyzji w zgodzie z prawidłowo uformowanym sumieniem, a nie tylko w zgodzie z chwilowymi emocjami, które te problemy wywołują - powiedział abp Hoser.
Według niego, rozwój biotechniki to swoista "równia pochyła". - Wystarczy na coś pozwolić, by ten zakres ingerencji był coraz większy, coraz bardziej masywny i w końcu zupełnie niszczący to, co budujemy - alarmował abp Hoser.