Biskup Jan Szkodoń wyjechał z Krakowa. "Sytuacja bez precedensu"
Krakowski biskup Jan Szkodoń opuścił swoje mieszkanie. Jak się dowiedzieliśmy, przebywa w zupełnie innej części Polski. Ale dokładne miejsce jest tajemnicą archidiecezji. - To sytuacja bez precedensu - mówi WP ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
10.02.2020 | aktual.: 10.02.2020 17:39
Skandal jest pokłosiem publikacji "Zły dotyk biskupa z Krakowa" w "Dużym Formacie". Bohaterka tekstu, Monika, twierdzi, że kiedy była nastolatką, biskup Jan Szkodoń z Krakowa ją molestował. Hierarcha zaprzecza oskarżeniom, prokuratura umorzyła sprawę, ale zajmuje się nią Kongregacja Nauki Wiary.
Nie wiadomo, gdzie jest biskup Szkodoń
Biskup Jan Szkodoń mieszkał w Krakowie. Zajmował mieszkanie w jednej z kamienic przy ulicy Kanonicznej, tuż obok Wawelu. - Ksiądz biskup opuścił swoje mieszkanie - potwierdza nam Archidiecezja.
Dowiadujemy się, że przebywa obecnie poza terenem Archidiecezji Krakowskiej. W jakim miejscu? Innej parafii? Zakonie? Prywatnym domu? To jest tajemnicą Archidiecezji. - Przebywa w odosobnieniu - słyszymy. - Jest to miejsce w zupełnie innej części Polski.
Biskup Szkodoń, po rozmowie z metropolitą Markiem Jędraszewskim, miał samemu zaproponować miejsce, do którego następnie się udał. Poprosił również, aby go nie ujawniać.
- Zaproponowano mu, żeby opuścił archidiecezję - słyszymy w Archidiecezji. - Ale to są tylko zalecenia. To nie jest nakaz. Trudno wyrokować, jak to długo potrwa.
Poza tym biskup z metropolitą postanowili, że w czasie toczącego się postępowania nie będzie podejmował działań duszpasterskich. Zarzutami wobec niego zajmuje się Kongregacja Nauki Wiary. W Krakowie nie wiedzą, ile potrwa postępowanie, bo sprawa zależy od Watykanu.
"Sytuacja bez precedensu"
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski mówi, że przypadek biskupa Szkodonia trudno porównać do innych spraw związanych z pedofilią wśród księży. - Sytuacja jest bezprecedensowa. To oskarżenie pod adresem urzędującego biskupa - zauważa.
- Wcześniej takich przypadków nie było, to jest nowa procedura. Dlatego trudno powiedzieć, gdzie mógł wyjechać - mówi dalej ksiądz. - Od czasów papieża Franciszka określono jasno, że wszelkie zarzuty o pedofilię wobec biskupów diecezjalnych, rozwiązuje specjalna komórka przy Kongregacji Nauki Wiary - wyjaśnia.
Czytaj też: Ks. Wojciech Lemański o skandalu z biskupem Janem Szkodoniem. "To byłby naprawdę przełom"
Jak mówi dalej, sprawdza się każdy przypadek i nie ma przedawnienia. - Nie wiadomo, jakie konsekwencje poniesie biskup. Zależy, co mu udowodnią - oznajmia ksiądz. I przypomina przypadek arcybiskupa Józefa Wesołowskiego, który został przeniesiony do stanu świeckiego.
- Przy obecnej sprawie jest wiele wątpliwości, dlaczego nikt wcześniej nie reagował? - pyta. - Dobrze, że robi to kongregacja watykańska, bo ona będzie niezależna. Musi opublikować informację, co jest prawdą, jak rzeczywiście było.
Biskup Szkodoń stanowczo zaprzecza
Biskup Jan Szkodoń wydał oświadczenie, w którym zaprzecza stawianym mu zarzutom. "Stanowczo oświadczam, że przedstawione mi oskarżenia są nieprawdą oraz że godzą w moje dobre imię, którego zamierzam bronić" - napisał biskup. "Ponieważ przedmiotem postępowań ma być w pierwszej kolejności ustalenie prawdy w zakresie oskarżeń mnie dotyczących, nie mogę udzielać żadnych informacji w tej sprawie" - stwierdził.
Głos w sprawie zabrała Archidiecezja Krakowska. Jej przedstawiciele zaznaczyli, że nie poznali treści oskarżeń stawianych biskupowi. Skomentował ją również ksiądz Wojciech Lemański. "Polski Kościół jeszcze czegoś podobnego nie widział. Gdyby polskiego biskupa przeniesiono do stanu świeckiego - to byłby naprawdę przełom" - napisał duchowny.