Bin Laden chciał przypomnieć, że jest ważny
Zdaniem arabisty prof. Janusza Daneckiego nie należy przeceniać znaczenia wystąpienia Osamy bin Ladena, które telewizja satelitarna Al-Dżazira wyemitowała w piątek wieczorem. Główny cel tej wypowiedzi, to chęć przypomnienia przez Bin Ladena o sobie i o tym, że jest politycznie ważny - uważa Danecki.
31.10.2004 | aktual.: 31.10.2004 12:24
Osama bin Laden w swoim wystąpieniu wziął na siebie odpowiedzialność za zamachy z 11 września 2001 roku i zagroził ich powtórzeniem. Oskarżył także prezydenta USA George'a W. Busha o to, że m.in. "oszukiwał" Amerykanów po zamachach z 11 września 2001 roku i że "wprowadza w błąd" naród amerykański również obecnie.
Jak powiedział Danecki w niedzielę, "każde zagrożenie trzeba poważnie traktować"; jego zdaniem jednak zwolennicy bin Ladena nie będą w stanie zaatakować już skutecznie USA. "Ameryka jest zbyt dobrze zabezpieczona" - twierdzi profesor, ale jednocześnie podkreśla, że terroryści mogą zaatakować w innym kraju. "Zawsze się znajdzie jakieś miejsce, które można zaatakować" - powiedział Danecki.
Jego zdaniem, bin Laden chciał raczej pokazać sam siebie: że on jednak funkcjonuje, że jest. Ciekawe jest to, że zmienił retorykę. Dotychczas jego wypowiedzi były neoreligijne, zwracające się do Boga, do religii, do islamu. Tym razem tego nie ma. Można powiedzieć, że to była bardziej polityczna wypowiedź - ocenił.
W opinii prof. Daneckiego, wypowiedź Osamy bin Ladena nie wpłynie w istotny sposób na amerykańskie wybory prezydenckie. To będzie miało w tym sensie wpływ, że obie strony - Bush i Kerry - będą wykorzystywać tę wypowiedź dla swoich celów. Tylko tyle - podkreślił Danecki.
Dodał, że zwolennicy Busha dalej będą ufać mu i wierzyć w jego walkę z terroryzmem, natomiast stronnicy demokratycznego kandydata Johna Kerry'ego będą niezmiennie uważać, że jest ona nieskuteczna.
Wybory prezydenckie w USA odbędą się w najbliższy wtorek, 2 listopada.