Billboard w stolicy: "Gówno jest zjadliwe..."
"Gówno jest zjadliwe. Efekt Axe" - czytamy na billboardzie, który pojawił się w okolicach Dworca Centralnego w Warszawie. Czyżby producent męskich kosmetyków postradał rozum? Nic bardziej mylnego. Billboard to artystyczna prowokacja - pisze "Gazeta Wyborcza" na swoich stronach stołecznych.
18.04.2008 | aktual.: 18.04.2008 14:22
Jak pisze "Gazeta", plakat stworzył artysta-anarchista "Abramowski", tajemnicza postać polskiego street-artu. Jak dotąd nielegalnie wykleił on w kilku miastach osiem różnych, zaangażowanych plakatów, m.in. w proteście przeciwko wyszukiwarce Google, sądom 24-godzinnym i Romanowi Giertychowi. Poza pseudonimem nic więcej o nim nie wiemy, bo "wizualny terrorysta" dba o anonimowość. Komunikuje się e-mailami, dzwoni z budki telefonicznej, nie zdradza nawet, czy mieszka w Warszawie.
Billboard "Gówno jest zjadliwe", który zawisł na skrzyżowaniu Al. Jerozolimskich z Chałubińskiego, to sprzeciw wobec seksistowskim reklamom, w których firma Axe się specjalizuje. Trudno zapomnieć kampanię, w ramach której pojawiły się w mieście hasła z prymitywnym, seksualnym podtekstem: "Maturzystki lubią zaliczać", "Pielęgniarki nie odchodzą od łóżek pacjentów" itd. - przypomina "Gazeta". W najnowszej kampanii Axe kobiety poszukiwane są listem gończym za "bezprawne rewizje osobiste mężczyzn". Pod wpływem dezodorantu "dziewczynki - jak czytamy na plakatach - stają się niegrzeczne".