PolskaBieszczadzki Park Narodowy pełen strachu

Bieszczadzki Park Narodowy pełen strachu

Nigdy pracowało się nam w takim zastraszeniu jak obecnie, mówią "Super Nowościom" pracownicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego.

16.11.2005 | aktual.: 16.11.2005 07:45

- Dyrektor Bieszczadzkiego Parku Narodowego zmuszał mnie do odwołania zeznań, jakie złożyłem na policji w sprawie sprzeniewierzenia części środków z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska- mówi Grzegorz Wolański, kierownik ochrony ekosystemów nieleśnych BPN. -_ Stwierdził, że jeśli nie odwołam zeznań, to stracę pracę i służbowe mieszkanie._

- To bzdura. Nigdy nikogo nie straszyłem. Z żadnym z pracowników nie rozmawiałem na temat toczącego się śledztwa. Tym bardziej z panem Wolańskim- odpowiada Jan Komornicki, dyrektor BPN.

- O zastraszaniu i wymuszaniu zmiany zeznań za każdym razem informowałem policję - twierdzi Wolański. - Dyrektor, przestrzegając przed podejmowaniem jakichkolwiek działań w tej sprawie, niedwuznacznie sugerował, że zna między innymi Włodzimierza Cimoszewicza. Tutaj w Bieszczadach ludzie boją się politycznych powiązań byłego posła.

Komenda Powiatowa Policji w Ustrzykach twierdzi, że dla dobra toczącego się śledztwa nie może w tej sprawie udzielać żadnych informacji. Fakt, że Grzegorz Wolański zgłaszał na policję próby zastraszenia go przez dyrektora BPN, potwierdza rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie, podinspektor Wiesław Dybaś. - To jeden z elementów większego śledztwa, które prokuratura w Krośnie zamierza zakończyć jeszcze w tym roku - mówi rzecznik.

- Dyrektor parku stosuje metodę zastraszenia nie tylko wobec mnie, ale też innych osób zatrudnionych w dyrekcji BPN- mówi Grzegorz Wolański. -_ Ludzie boją się przeciwstawić dyrektorowi. Jak się narażą, to mogą stracić pracę i mieszkanie. Przy tym bezrobociu nigdzie w Bieszczadach nie znajdą zatrudnienia._

- To, o czym mówi pan Wolański, spowoduje, że zaproszę go na rozmowę przy świadkach i poproszę o wyjaśnienia. Nie ukrywam, że mam w tej chwili pewne kłopoty z pracownikami. Piszą na mnie różne rzeczy, gdy stosuję kary. Głównie za pijaństwo- ripostuje Jan Komornicki.

- Dyrektor znany jest w Bieszczadach jako osoba niszcząca nie tylko pracowników, ale też niszcząca wiele inicjatyw korzystnych dla Parku Narodowego - mówi były nadleśniczy Antoni Derwich. - Sam doświadczyłem tego, gdy przed rokiem zostałem zmuszony przez dyrektora do zwolnienia się z pracy. Dyrektor doprowadził też do utrudnienia działalności Stowarzyszenia Górnego Sanu.

- Jeśli naruszam interesy jakiejś grupy, która czerpała z tego określone zyski, to tego nie ukrywam - odpowiada na zarzuty dyrektor Komornicki. - Nadal będę przeciwdziałał takim praktykom. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)