Bielecki odwołuje się od decyzji sądu
Jak nie wiadomo kto jest winny, to winni są dziennikarze. W czwartek adwokaci posła AWS Czesława Bieleckiego złożyli odwołanie od decyzji Sądu Okręgowego, twierdząc, że wypowiedź posła "Piskorski kieruje mafią w Warszawie" padła w telefonicznej rozmowie z dziennikarką "Gazety Wyborczej" i nie była autoryzowana.
Warszawski Sąd Okręgowy uwzględnił - złożony w trybie ordynacji wyborczej - wniosek Platformy Obywatelskiej dotyczący wypowiedzi z zeszłotygodniowego dodatku "Gazety Wyborczej" - "Gazeta na plaży" i nakazał posłowi przeproszenie komitetu wyborczego PO.
Bielecki utrzymuje, że uwaga o sytuacji w samorządzie warszawskim była adresowana wprost do dziennikarki i on sam nie przypuszczał, że będzie opublikowana. Adwokaci domagają się, by sąd apelacyjny uznał, że nie jest to materiał wyborczy i sprawa nie może być rozpatrywana w trybie ordynacji wyborczej.
Adwokaci dowodzą, że agitacja wyborcza czy rozpowszechnianie materiałów propagandowych - to czynność całkowicie zależna od komitetu wyborczego, od początku przez niego inspirowana i koordynowana. Zaś informacja prasowa czy wywiad nie jest już materiałem wyborczym, bowiem przeprowadza go dziennikarz, który ma prawo go zredagować czy skrócić.
"Mafia" to sformułowanie kolokwialne, powszechnie wiadomo, że Czesław Bielecki nie chciał przypisać prezydentowi Warszawy Pawłowi Piskorskiemu kierowania "Cosa Nostrą", zaś powszechnie znane jest sformułowanie "mafia urzędnicza", odnoszone do sytuacji w samorządzie warszawskim - napisali adwokaci.
Dowodzą także, iż w wypowiedzi Bieleckiego nie doszło do naruszenia dóbr osobistych komitetu wyborczego Platformy Obywatelskiej rozumianych jako "naruszenie czci komitetu wyborczego", jak określił to w swoim wniosku pełnomocnik Platformy Robert Smoktunowicz. (mk)