Biegli nie wydali opinii. Podpalacz z Gdańska trafi na obserwację
Biegli przebadali Marcina W., który we wrześniu podpalił w Gdańsku 19 aut. Nie są w stanie wydać jednoznacznej opinii. Mężczyzna zostanie skierowany na obserwację do szpitala psychiatrycznego. Jej wyniki zdecydują o dalszych losach W.
20.11.2014 | aktual.: 20.11.2014 17:01
33-latek już raz składał zeznania przed sądem. W 2008 roku został oskarżony o podpalenie 12 aut w centrum miasta. Wówczas biegli orzekli, że mężczyzna jest poczytalny. Proces w tej sprawie rozpoczął się w 2012 roku i trwa do dzisiaj. Dlaczego tym razem jest inaczej?
- Biegli przedstawili nową ekspertyzę dotyczącą stanu zdrowia oskarżonego. Stwierdza się w niej, że nie można wydać jednoznacznej opinii - powiedziała Jolanta Janikowska-Matusiak, prokurator rejonowy.
Kilka dni temu do sądu wpłynął wniosek o przeprowadzenie obserwacji sądowo-psychiatrycznej Marcina W. Zgoda sądu będzie oznaczać dla oskarżonego przenosiny. Mężczyzna zamieni wówczas areszt śledczy na szpital psychiatryczny. Przepisy stanowią, że obserwacja powinna trwać nie krócej niż cztery tygodnie, ale nie dłużej niż dwa miesiące.
Do podpalenia samochodów doszło w nocy z 4 na 5 września br. Nocny rajd 33-latka trwał nie więcej niż dwie godziny, a uszkodzeniu uległo 19 pojazdów o łącznej wartości ponad pół miliona złotych. Komendant Miejski Policji w Gdańsku natychmiast powołał specjalną grupę do wykrycia sprawcy. Dzięki nagraniom z monitoringu było to możliwe jeszcze tego samego dnia.
Policjanci zatrzymali podejrzanego w jego własnym mieszkaniu. Ubrany był w takie same ubrania jak na nagraniach wideo. Zaskoczony pojawieniem się funkcjonariuszy mężczyzna przyznał się do wszystkich zarzucanych czynów. Stwierdził, że wypił kilka piw i kupił zapalniczkę - w ten sposób ogniem zajmowały się nadkola kolejnych pojazdów.
Prokurator ze względu na wysokość strat przedstawił mężczyźnie zarzuty dotyczące zniszczenia mienia znacznej wartości, czyli przestępstwa zagrożonego karą do 10 lat więzienia.