Biedne polskie organizacje pozarządowe
Na organizacje obywatelskie przeznacza się w
Polsce dwa razy mniejszą część publicznych pieniędzy niż na
Zachodzie. W dodatku z hojności państwa korzystają przede
wszystkim kluby sportowe, a nie stowarzyszenia charytatywne -
ubolewa "Rzeczpospolita".
14.03.2005 | aktual.: 14.03.2005 07:46
Dziennik informuje, że w Stanach Zjednoczonych, Holandii czy krajach skandynawskich już dawno rządy przekazały wiele swoich funkcji organizacjom pozarządowym. Wiedzą, że lepiej znają one potrzeby społeczne i skuteczniej je zaspokajają. W ślad za tym idą dotacje budżetowe.
W Polsce organizacje pozarządowe wciąż odgrywają niewielką rolę. Zatrudniają zaledwie jeden procent pracowników, czterokrotnie mniej niż średnia w Unii Europejskiej. Według "Rzeczpospolitej" 17 tys. z ogólnej liczby 60 tysięcy zarejestrowanych w Polsce organizacji obywatelskich, z braku pieniędzy, działa tylko na papierze. Niektóre - z mizernym skutkiem - szukają wsparcia w samorządach. Inne biorą się za działalność gospodarczą.
Nowe możliwości dofinansowania organizacji pozarządowych stwarza Unia Europejska. Dotacja wymaga jednak własnego wkładu, którego wysokość przekracza często możliwości wielu stowarzyszeń. Zmiany na lepsze mogą natomiast przynieść nowe przepisy pozwalające na przekazanie przez podatników jednego procenta należności podatkowej na stowarzyszenia pożytku publicznego. To przyniesie jednak wymierny skutek tylko pod warunkiem, że takie rozwiązanie zostanie utrzymane przez wiele lat - ocenia "Rzeczpospolita". (PAP)