Biały Dom o inwazji Rosji na Ukrainę: Jeśli nastąpi atak, to wzmocnimy wschodnią flankę NATO
- Jeśli dojdzie do nowej inwazji Rosji na Ukrainę, Moskwa powinna spodziewać się wzmocnienia wschodniej flanki NATO - oznajmił wysoki rangą przedstawiciel Białego Domu w poniedziałek. Ostrzegł też, że w przypadku agresji ze strony Rosji Waszyngton nałoży poważne sankcje i wesprze ukraińską armię.
- Po 2014 roku mieliśmy Europejską Inicjatywę Odstraszania, która zakładała zwiększone rozmieszczenie rotacyjnych wojsk na terytorium państw sojuszniczych wschodniej flanki NATO. (...) Można się spodziewać, że w przypadku inwazji, byłaby potrzeba zwiększenia pewności i poczucia bezpieczeństwa naszych sojuszników w NATO i Stany Zjednoczone byłyby gotowe to zrobić - oświadczył przedstawiciel administracji Joe Bidena podczas briefingu prasowego. Przypomnijmy, że we wtorek ma odbyć się online rozmowa prezydentów USA i Rosji.
Podobną stanowisko wyraziła rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki. Podczas późniejszej konferencji prasowej potwierdziła, że wzmocnienie wschodniej flanki byłoby "naturalną konsekwencją" eskalacji.
"Nie zaangażujemy się militarnie"
Wysoki rangą urzędnik amerykański nie zdradził, jak konkretnie miałaby wyglądać odpowiedź Waszyngtonu na ewentualną rosyjską agresję. Zasugerował jedynie, że USA wesprą Ukrainę nowymi dostawami broni. Podkreślił jednak, że celem USA nie jest zaangażowanie militarne w ewentualny konflikt.
- Nie mamy zamiaru znaleźć się w sytuacji, w której nasze kontrdziałania skupią się na bezpośrednim użyciu amerykańskiej siły wojskowej, zamiast połączonego wsparcia dla ukraińskiej armii, silnych sankcji gospodarczych oraz znacznego zwiększenia wsparcia i zdolności dla naszych sojuszników z NATO - oznajmił ważny przedstawiciel administracji.
"Nie" dla "czerwonych linii"
Dodał, że wtorkową rozmowę Bidena i Putina poprzedzi seria konsultacji prezydenta Bidena z przywódcami państw sojuszniczych. Szef dyplomacji Antony Blinken ma również odbyć rozmowę z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Sam Biden ma rozmawiać z Zełenskim po rozmowie z Putinem.
Biały Dom zapowiedział, że USA nie zaakceptują żadnych "czerwonych linii", o których mówił Putin w ostatnich tygodniach. Mowa tu o żądaniach prawnie wiążącej obietnicy wykluczenia Ukrainy z członkostwa w NATO w przyszłości i szerszych gwarancji bezpieczeństwa dla Rosji.
Dodał jednak, że USA "wspierają dyskusje między NATO i Rosją dotyczące problemów niepokojących obie strony, zarówno rosyjskie obawy dotyczące działalności NATO, jak i obawy NATO i Ameryki dotyczące działalności Rosji".
- Jednocześnie nie sądzimy, by rozmowy na temat "czerwonych linii" były pomocne, a prezydent (Biden) sam mówił, że nie będziemy działać zgodnie z logiką akceptowania czyichkolwiek "czerwonych linii" - zaznaczył oficjel.
Czy atak nastąpi?
Administracja potwierdziła wcześniejsze informacje podawane w prasie, że rozmieszczenie wojsk rosyjskich wokół Ukrainy sugeruje plany inwazji, choć przedstawiciel Białego Domu stwierdził, że nie wiadomo, czy na Kremlu podjęta została decyzja o ataku.
- Z naszej perspektywy plany wyglądają jasno. Ruchy wojsk obejmowały dodanie nowych batalionowych grup taktycznych wokół Ukrainy, w wielu różnych miejscach wokół tych granic. Widzieliśmy ruch dodatkowych zdolności i sił w kierunku Ukrainy i te ruchy są zgodne z planowaniem wojskowej eskalacji - powiedział przedstawiciel władz USA.
Biały Dom przekazał, że poza kwestia napięć wokół Ukrainy tematami rozmów Bidena i Putina będą też kwestie cyberbezpieczeństwa, zbrojeń, a także irańskiego programu jądrowego.
Według Kremla rozmowa między przywódcami za pośrednictwem wideołącza ma odbyć się o godz. 16 czasu polskiego. Biały Dom - jak dotąd - nie ujawnił organizacyjnych szczegółów rozmowy.
Źródło: PAP/Oskar Górzyński