Biały Dom kłóci się o Syrię. John Kerry naciska na atak, gen. Martin Dempsey odmawia
Podczas ostatniej narady w Białym Domu doszło do ostrego sporu na temat Syrii - donosi Bloomberg. Sekretarz stanu John Kerry miał zażądać natychmiastowego uderzenia przeciwko reżimowi Baszara al-Asada, ale Szef Połączonych Sztabów gen. Martin Dempsey mu odmówił i wdał się w ostrą wymianę zdań.
19.06.2013 | aktual.: 19.06.2013 18:09
Jak donosi Jeffrey Goldberg z bloomberg.com, do kłótni między politykiem i wojskowym doszło w ubiegłą środę. Podczas narady w Białym Domu Kerry miał wprost zażądać, by USA natychmiast zbombardowały lotniska pod kontrolą syryjskich wojsk rządowych. Na koncepcji Kerry'ego suchej nitki nie zostawił gen. Dempsey.
Szef Połączonych Sztabów skrytykował ignorancję sekretarza stanu, który jego zdaniem nie zdaje sobie sprawy ze skali operacji i nie ma pojęcia, w jaki sposób kontynuować działania po zniszczeniu wyznaczonych celów. Wojskowy tłumaczył, że zbombardowanie lotnisk to nie jest "zrzucenie kilku bomb", ponieważ wiąże się ze zneutralizowaniem zintegrowanego systemu obrony przeciwlotniczej, a to wymagałoby co najmniej 700 przelotów. Przy napiętym budżecie Pentagonu gen. Dempsey uznał, że wikłanie się syryjską wojnę domową bez konkretnego planu wejścia i wyjścia nie jest w tej chwili korzystne dla USA.
Obama za Dempseyem
Bloomberg podkreśla, że stanowisko przedstawicieli Pentagonu, w tym gen. Dempseya, pokrywa się z poglądami Baracka Obamy. Spotkanie w Białym Domu, na którym doszło do kłótni z Kerrym, miało na celu podjęcie decyzji w sprawie niewielkich dostaw lekkiej broni dla umiarkowanych przedstawicieli syryjskiej opozycji. Same dostawy zostały niejako wymuszone przez kolejne doniesienia o ograniczonym użyciu broni chemicznej przez siły Baszara al-Asada, Wcześniej Obama kilkukrotnie podkreślał, że to właśnie użycie broni masowego rażenia będzie przekroczeniem "czerwonej linii", które spowoduje reakcję Białego Domu.
Jednak jak pisze Jeffrey Goldberg z Bloomberga, nikt nie cieszy się z decyzji USA o dostarczaniu broni. Rebelianci oczekują bowiem przede wszystkim broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej, John Kerry sądzi, że nowa broń i równoczesna bierność USA może tylko zaostrzyć konflikt, a Pentagon obawia się, że stopniowa pomoc może zaowocować zaangażowaniem armii Stanów Zjednoczonych na pełną skalę.