Białostocki sąd zdecyduje, czy karać za okrzyki na Marszu Jedności
Białostocki sąd okręgowy musi zdecydować, czy wykrzykiwanie publicznie hasła "Nie przepraszam za Jedwabne" i podobnych, to nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych. Dziś zakończył się proces apelacyjny; wyrok po południu.
19.09.2013 | aktual.: 19.09.2013 11:10
Na ławie oskarżonych zasiada czterech młodych mężczyzn, skazanych w pierwszej instancji na kary więzienia w zawieszeniu i grzywny za wykrzykiwanie takich haseł w czasie Marszu Jedności, zorganizowanego w Białymstoku we wrześniu 2011 roku.
Marsz Jedności został zorganizowany po serii incydentów o charakterze nacjonalistycznym i antysemickim w regionie, m.in. po zniszczeniu polsko-litewskich tablic w gminie Puńsk (kilka miesięcy temu ponownie doszło tam do podobnego incydentu - przyp. red.) oraz pomnika upamiętniającego ofiary mordu Żydów w Jedwabnem. Sprawców tych czynów nie udało się ustalić.
W marszu wzięło udział ok. 130 osób: władze miasta, politycy, mieszkańcy, działacze organizacji pozarządowych, przedstawiciele mniejszości narodowych. Próbowała go zakłócać kilkudziesięcioosobowa grupa młodych mężczyzn, którzy szli obok uczestników marszu i wznosili okrzyki, m.in. "Jedna Polska narodowa", "Naszą bronią nacjonalizm", "Precz z komuną", "Nie przepraszam za Jedwabne", "Polska cała tylko biała", "Bóg, honor, ojczyzna".
Policja nie interweniowała, na miejscu nikogo nie zatrzymano. Ostatecznie, po uzyskaniu opinii biegłego oceniającego treść okrzyków, oskarżono pięciu młodych mężczyzn. Mają od 20 do 26 lat, są mieszkańcami Białegostoku. Nie przyznali się do zarzutów.
Sąd uznał ich jednak za winnych i ocenił, że miało miejsce nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym i wyznaniowym. Jednego z oskarżonych mężczyzn skazał na 10 miesięcy, pozostałych czterech - na pół roku więzienia, zawieszając wszystkim wykonanie kar na 3 lata. Czterej z nich mają też zapłacić po 500 zł grzywny.
I ci czterej złożyli apelacje. Trzech chce uniewinnienia lub uchylenia wyroków i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji. Czwarty, który uważa że kara była rażąco niewspółmierna, orzeczenia kary ograniczenia wolności lub zwrotu sprawy sądowi pierwszej instancji.
Trzech z nich broni się w postępowaniu odwoławczym bez pomocy adwokatów. Obrońca czwartego z nich argumentował w czwartek przed sądem okręgowym, że hasło "Nie przepraszam za Jedwabne", "w żaden sposób" nie nawołuje do nienawiści na tle narodowościowym czy wyznaniowym. Mec. Juliusz Kołodko przytaczał też badania opinii publicznej, z których - jak mówił - wynika, iż 48 proc. respondentów uważa, że Polacy nie powinni przepraszać za mord Żydów w Jedwabnem.
Mówił, że oprócz ustaleń IPN w tej sprawie, są też publikacje kwestionujące udział w tej zbrodni Polaków, na które powoływał się w procesie jego klient. Obrońca powoływał się też na konstytucyjną wolność słowa i prawo do wyrażania poglądów.
Przywołał też wyrok Sądu Rejonowego w Białymstoku (nieprawomocny), który w sprawie mężczyzny oskarżonego o publikowanie w internecie obraźliwych treści o Czeczenach uniewinnił go uznając, iż słowa, których użył oskarżony, np. "pasożyty", "darmozjady" czy "ścierwa", można uznać za opinie dopuszczalne, choć mają "mocny charakter".