Białoruskie MSZ zaniepokojone "narastającymi próbami" UE negatywnego oceniania sytuacji
Białoruskie MSZ wyraziło zaniepokojenie, jak określiło, "narastającymi próbami" Unii Europejskiej przedstawienia sytuacji przed wyborami na Białorusi wyłącznie w negatywnym świetle.
18.03.2006 13:15
"Bruksela wyraźnie wzięła kurs na sztuczne, forsowane wzmaganie napięcia" - ocenił rzecznik MSZ Andrej Papou w oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej ministerstwa.
"UE bierze na siebie rolę interpretatora norm białoruskiego ustawodawstwa, która w żadnym razie do niej nie należy" - podkreślił. Zapowiedział, że białoruskie organy ochrony prawa nadal będą się kierowały normami białoruskiego prawa, "a nie jego interpretacją przez wysoko postawionych przedstawicieli UE".
W oświadczeniu MSZ powtórzono, że Białoruś zaprosiła na wybory w roli obserwatorów przedstawicieli tych organizacji, do których należy - czyli OBWE i Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE. Nie zaprosiła zaś reprezentantów Parlamentu Europejskiego, bo nie jest jego członkiem.
MSZ oznajmiło też, że jest "zaszokowane" oświadczeniem przewodniczącego OBWE Karela de Guchta, który "ocenia wybory, nie czekając na wnioski obserwatorów" tej organizacji.
"Pokazuje to niedwuznacznie, jaką rolę przewodniczący OBWE przydziela obserwatorom" - podkreślił rzecznik MSZ w oświadczeniu.
Równocześnie minister spraw zagranicznych Białorusi Siarhiej Martynau skrytykował ujawnione w piątek doniesienia, że prezydent George W. Bush zamierza przekazać amerykańskiemu Kongresowi informacje o osobistych kontach i dochodach Alaksandra Łukaszenki.
Martynau nazwał te wiadomości "czarnym PR" i "spekulacjami". "Takie niskie spekulacje świadczą o niskich motywach" - powiedział agencji Interfax-Zapad. "Taka akcja w przeddzień wyborów to próba wyraźnej ingerencji w sprawy innego państwa" - podkreślił.
Bożena Kuzawińska