Białoruska opozycja: Polska zdradza ideały "Solidarności"
Rosyjska gazeta "Nowyje Izwiestia"
twierdzi, że polscy dyplomaci w Brukseli zaczęli lobbować za
zniesieniem sankcji UE wobec Białorusi. Jeśli to prawda, to
oznacza zdradę ideałów "Solidarności" - ocenił jeden z
liderów białoruskiej opozycji, Andrej Sannikou.
27.06.2008 | aktual.: 27.06.2008 19:42
"Polscy dyplomaci pracujący w Brukseli starają się przekonać swoich kolegów z UE, żeby znieśli albo chociaż znacząco osłabili polityczne i ekonomiczne sankcje wobec Białorusi. Ich główny argument: wszelkie ograniczenia wobec Mińska nie dają rezultatów, a zadaniem numer jeden jest wyrwanie Białorusi z rąk Moskwy" - napisał w czwartek rosyjski dziennik.
Gazeta cytuje polskiego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Piotra Stachańczyka, który podczas wizyty w Brześciu na początku czerwca miał powiedzieć, że wprowadzenie sankcji praktycznie nic nie dało, a tylko umocniło pozycję Moskwy na Białorusi.
Jeśli informacje o nowym podejściu Polski do sytuacji na Białorusi odpowiadają rzeczywistości, to inaczej niż zdradą ideałów "Solidarności" nie można tego nazwać - oznajmił jeden z liderów obywatelskiej kampanii "Europejska Białoruś" Andrej Sannikou, były wiceminister spraw zagranicznych Białorusi.
Według Sannikou podobne działania Polski oznaczałyby poparcie dla białoruskiego reżimu i znacznie osłabiły pozycję sił demokratycznych w okresie przed wyborami parlamentarnymi wyznaczonymi na wrzesień.
Polacy dobrze wiedzą, na ile efektywny był system międzynarodowej solidarności w trudnych dla Polski czasach. I my dobrze pamiętamy, że bez poparcia bojowników o wolność i bez międzynarodowego nacisku na polskie władze komunistyczne, ten kraj nie zdołałby tak szybko powrócić do Europy. I to, że swoje członkostwo w UE Polska będzie wykorzystywać do osłabienia poparcia dla sił demokratycznych Białorusi, może wywoływać tylko zdziwienie i żal - cytuje słowa Sannikou portal obywatelskiej inicjatywy Karta-97, której jest on międzynarodowym koordynatorem.
Obawiam się, że biznesowe interesy polskich władz mogą wziąć górę nad względami moralności i solidarności- dodał Sannikou. Przypomniał, że przez długi czas w polskiej dyplomacji "konfidencjonalnie prowadzono" polityczną linię uznania prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Wygląda na to, że dziś podjęto decyzję ogłoszenia jej otwarcie - wskazał lider białoruskiej opozycji.
Sannikou wyraził zdziwienie, że polski rząd dostrzegł u białoruskich władz sygnały gotowości wyjścia naprzeciw Europie w dziedzinie praw człowieka, podczas gdy sytuacja w tym zakresie pogarsza się w oczach.
"Nowyje Izwiestia" twierdzą, że w polskich mediach pojawiają się doniesienia o napływających z Mińska sygnałach o gotowości do ustępstw i większego przestrzegania praw człowieka w imię współpracy z UE.
Dziennik powołuje się na anonimowego pracownika polskiego MSZ, który miał powiedzieć, że Łukaszenka katastroficznie potrzebuje zachodnich kredytów, by kupować rosyjską ropę i gaz po wyższej cenie i świetnie rozumie, iż tylko przywrócenie białoruskiego eksportu do UE pomoże mu zachować władzę.
Przytacza też słowa byłego ambasadora RP na Białorusi Mariusza Maszkiewicza, że sygnałem do ocieplenia w stosunkach Bruksela-Mińsk mogą stać się wyznaczone na wrzesień wybory parlamentarne na Białorusi, do których powinni być dopuszczeni, choć w ograniczonym stopniu, przedstawiciele opozycji.
Maszkiewicz zwrócił też uwagę, że wbrew obawom Warszawy białoruskie władze nie wywierają żadnych nacisków na swych obywateli, którzy wystąpili o Kartę Polaka.
Te dwie rzeczy nastrajają naszych polityków optymistycznie, a także dają nadzieję, że z Białorusią można nawiązać konstruktywny dialog - cytują Maszkiewicza "Nowyje Izwiestia".