Białoruś nie widzi potrzeby zlokalizowania w tym kraju rosyjskiej bazy
• Zakomunikował to przebywający w Moskwie szef białoruskiego MSZ
• "Dodatkowe rosyjskie obiekty nie przyczynią się do zwiększenia bezpieczeństwa"
Minister Uładzimir Makiej stwierdził, że na Białorusi jest dostatecznie dużo różnych baz i lotnisk. Można je wykorzystać w dowolnym momencie, jeśli będzie tego wymagać sytuacja.
Minister podkreślił, że dla jego kraju Rosja pozostaje strategicznym sojusznikiem. Nie oznacza to jednak, że Białoruś nie powinna rozwijać relacji z innymi krajami. - Unia Europejska jest dla nas drugim co do ważności partnerem gospodarczym. Dobre relacje z Europą, to dla nas sprawa normalna - powiedział minister Uładzimir Makiej.
Szef białoruskiej dyplomacji zaznaczył, że Mińsk chce rozwijać stosunki z Unią Europejską, ale nie kosztem swoich relacji z Rosją.
Ta deklaracja padła kilka dni po tym, jak prezydent Alaksandr Łukaszenka na naradzie poświęconej stosunkom białorusko-unijnym stwierdził, że Białoruś powinna pogłębiać współpracę z Unią Europejską.
- To ważne, by kontynuować kurs na pełną normalizację stosunków i pogłębienie współpracy z UE w kontekście naszych interesów narodowych - oznajmił Łukaszenka we wtorek.
Prezydent podkreślił, że w ostatnim czasie daje się zauważyć pozytywną tendencję w stosunkach Białorusi z UE. - Podjęta w lutym 2016 roku decyzja o zniesieniu większości sankcji wobec Białorusi otwiera nowe możliwości dla rozwoju naszej współpracy z Unią Europejską - ocenił, podkreślając, że Białorusi zależy na pragmatycznych stosunkach, nie zaś na upolitycznianiu procesów, które nie powinny być upolityczniane.
Według niego istnieje wiele możliwości pragmatycznego rozwoju współpracy Białorusi z UE, wśród nich wymienił np. zaawansowane technologie. Wspomniał też o organizowaniu wspólnego przeciwdziałania zagrożeniom transgranicznym.
W połowie lutego ministrowie spraw zagranicznych państw UE zgodzili się na zniesienie sankcji wobec 170 obywateli Białorusi, w tym Łukaszenki, oraz trzech białoruskich podmiotów. Na liście objętych restrykcjami pozostały jeszcze cztery osoby - byli członkowie służb bezpieczeństwa prezydenta, podejrzewani o udział w niewyjaśnionym zaginięciu przeciwników politycznych Łukaszenki. W mocy pozostaje też embargo na broń.