Białoruś. Mikoła Dziadok opowiedział w sądzie o piekle więzienia
Białoruski anarchista Mikoła Dziadok, uznawany przez organizacje zajmujące się prawami człowieka za więźnia politycznego, podczas wystąpienia w reżimowym sądzie opowiedział o pobiciach i przemocy psychicznej, jakiej poddano go podczas przesłuchań. Mężczyźnie grozi 5 lat pozbawienia wolności.
Reżim Alaksandra Łukaszenki zarzuca Dziadokowi m.in. udział w nielegalnym zgromadzeniu, wzywanie do protestów i nielegalnych działań związanych z materiałami łatwopalnymi. Mężczyzna nie przyznaje się do żadnego z zarzucanych mu czynów.
Białoruś. Pobicia i przemoc psychiczna
Mikoła Dzidok w sądzie, podczas długiego wystąpienia, opowiedział o tym, jak wyglądało jego zatrzymanie oraz jak traktowano go podczas przesłuchań. Z jego relacji wynika, że był bity i poddawany przemocy psychicznej. Na dowód jego słów obrona przedstawiła przed sądem wnioski z obdukcji wykonanej 9 dni po zatrzymaniu. Zawiera ona informacje o licznych sińcach i obrażeniach na twarzy, klatce piersiowej, tułowiu, pośladkach.
Dziadok opowiedział również, że został zmuszony do nagrania filmu, w którym przyznał się do swojego udziału w organizacji zamachów. Zanim nagrano materiał, miał być duszony poduszką, a twarz spryskano mu gazem pieprzowym. Relacjonował również, że strażnicy grozili mu, że jeśli nie zgodzi się na nagranie, to będą oddawać na niego mocz.
Relacja z posiedzenia sądu dotarła do mediów dzięki centrum praw człowieka Wiasna, zajmującym się ochroną praw człowieka. To właśnie ta organizacja zabiega o uwolnienie dziesiątek osób uznanych za więźniów politycznych. W reżimowych więzieniach przebywa wielu opozycjonistów i krytyków Alaksandra Łukaszenki.