Białoruś: Łańcuch ludzi nieobojętnych
"Łańcuch ludzi nieobojętnych", złożony z
niemal tysiąca osób domagających się wyjaśnienia losów
zaginionych polityków opozycyjnych, rozciągnął się w niedzielę
wzdłuż głównej ulicy Mińska - Prospektu Skaryny.
09.12.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Uczestnicy akcji trzymali w dłoniach portrety osób zaginionych bez wieści i "więźniów politycznych" przetrzymywanych w białoruskich więzieniach. Milicjanci nie interweniowali, chociaż kilkunastu umundurowanych funkcjonariuszy obserwowało protest.
Chcemy zwrócić uwagę zwykłych ludzi, przechodniów, na to, co się dzieje wokół nich: że przepadają ich sąsiedzi, być może znajomi. Chcemy uświadomić im, że w naszym państwie władze mogą tak samo potraktować każdego, kto myśli inaczej - powiedział jeden z organizatorów akcji, wiceprzewodniczący Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Aleksandr Dabrawolski.
Jego partia podobne akcje organizuje od kilku miesięcy. Za każdym razem bierze w nich udział coraz więcej osób. Podczas takich "Łańcuchów" ich uczestnicy opowiadają przechodniom, co - ich zdaniem - stało się z przeciwnikami prezydenta Aleksandra Łukaszenki.
Chyba nam wierzą, skoro coraz liczniej przychodzą - mówi starsza kobieta, która trzyma w ręce odbity na ksero portret byłego ministra spraw wewnętrznych Jurija Zacharenki.(iza)