Bezcenne archiwa wkrótce nie będą dostępne. "Nikt nie chce nam pomóc"
Dane blisko miliona osób poszkodowanych w czasie II wojny światowej zebrała przez 20 lat działalności Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie. Teraz te zasoby ciągną ją na finansowe dno - informuje "Rzeczpospolita".
16.05.2012 | aktual.: 16.05.2012 09:54
Jak wylicza prezes FPNP Dariusz Pawłoś, roczny koszt utrzymania zasobów to 1,5 mln zł, z czego gros pochłania czynsz za miejsce przechowywania dokumentów. - Nie mamy tych pieniędzy i nikt nie chce nam pomóc - mówi.
- Jeżeli fundacja nie zdobędzie funduszy, to jesienią upadnie - stwierdza.
Dotąd FPNP czerpała finanse od niemieckich firm i rządu, które za jej pośrednictwem wypłacały odszkodowania przymusowym pracownikom wywożonym w czasie wojny. Te skończyły się z chwilą wypłacenia wszystkich należnych świadczeń.
W marcu fundacja zwróciła się o pomoc do resortu kultury, ale dotąd nie dostała odpowiedzi. "Rzeczpospolitej" też nie udało się uzyskać komentarza MKiDN.
A jak mówi Jerzy Woźniak z FPNP, b. przymusowi robotnicy wciąż zgłaszają się po kopie dokumentów, bo składają wnioski do urzędu ds. kombatantów o dodatki do świadczeń. - Staramy się też pomagać w inny sposób, np. zdobywamy dla nich wózki inwalidzkie, prowadzimy bezpłatne porady lekarskie i prawne - wylicza.