"Bez promocji życia Europa nie ma przyszłości"
Bez "promocji życia" temat przyszłości Europy
może stać się czysto teoretyczny, a w perspektywie, wobec braku
"Europejczyków jutra", wręcz bezprzedmiotowy - powiedział na V Zjeździe Gnieźnieńskim prezes Polskiej Federacji Ruchów
Obrony Życia, Paweł Wosicki.
13.03.2004 | aktual.: 13.03.2004 15:32
Zdaniem Wosickiego, odpowiedź na pytanie, dlaczego Ojciec Święty taki nacisk kładzie na promocję życia, nie jest trudna. "Przeciętna europejska rodzina, w tym także polska, nie chce ponosić trudu związanego z rodzeniem i wychowaniem potomstwa, czego najbardziej dotkliwym skutkiem jest fakt, że Europa wymiera" - podkreślił prezes.
Dodał, że współczynnik dzietności, a więc ilości dzieci przypadających na statystyczną Europejkę w wieku rozrodczym, wynosi 1,5. Najniższy jest w Hiszpanii i we Włoszech (1,1), najwyższy w Irlandii (1,8). W Polsce, w roku 2002, wynosił 1,29.
"Do tego, aby społeczeństwa odtwarzały się, nie wymierały, powinien on przekraczać 2,1" - podkreślił Wosicki.
Powołując się na dane opublikowane przez Wydział ds. Ludnościowych Departamentu Spraw Ekonomicznych i Społecznych ONZ Wosicki podkreślił, że jeśli taka niska dzietność utrzyma się - a nic nie wskazuje na to, aby miała się zwiększyć, przeciwnie, raczej wykazuje tendencję spadkową - za 50 lat liczba Europejczyków spadnie do 3/4 obecnego stanu, za 100 lat - do połowy, za lat 200 - pozostanie jedynie 1/4 obecnego stanu ludności.
"Tym samym, Europejczycy stanowić będą nieliczącą się na świecie mniejszość. Jeszcze dramatyczniej wyglądają prognozy dla krajów o najniższej dzietności - Hiszpanii, Włoch i Polski. Zgodnie z prognozami ONZ, w roku 2300 ich populacja spadnie do poziomu paru procent obecnej liczby mieszkańców, natomiast liczba Niemców zredukowana zostanie do liczby mieszkańców dzisiejszego Berlina" - alarmuje Wosicki.