ŚwiatBerlusconi wraca do wielkiej polityki. Nie jest bez szans

Berlusconi wraca do wielkiej polityki. Nie jest bez szans

Silvio Berlusconi ma już 81 lat, na koncie prawomocny wyrok sądowy i skromne poparcie w sondażach. Ale były premier nie zamierza się poddawać - i ma realną szansę znów rządzić Włochami

Berlusconi wraca do wielkiej polityki. Nie jest bez szans
Źródło zdjęć: © Forum
Oskar Górzyński

Gwiazda Silvio już trochę przybladła, bo teraz na włoskim firmamencie najjaśniej świeci Pięć Gwiazd, czyli prowadzący w sondażach populistyczny ruch komika Beppe Grillo. Ale były premier i biznesowy magnat, którego osobisty lekarz niedawno obwieścił, że jest "technicznie nieśmiertelny", nie powiedział ostatniego słowa. W niedzielę, witany okrzykami "Silvio, Silvio" rozpoczął kampanię wyborczą, przemawiając na zjeździe włoskich ugrupowań wchodzących w skład Europejskiej Partii Ludowej w Fiuggi. Naturalnie, rozciągał przed zebranymi wizję "wielkiego zwycięstwa", do którego samodzielnie doprowadzi centroprawicę w przyszłorocznych wyborach.

Tylko trochę przesadzał. Bo choć na pół roku przed wyborami sondaże dają jego partii Forza Italia zaledwie na czwartym miejscu z 13 procentami poparcia, to wcale nie jest wykluczone, że to on będzie przywódcą - formalnym lub nieformalnym - nowego rządu w Rzymie.

Pod rękę ze skrajną prawicą

Wszystko ze względu na kształt włoskiej sceny politycznej. Choć dwaj zdecydowani liderzy sondaży - rządząca Partia Demokratyczna i populiści z Ruchu Pięciu Gwiazd są daleko z przodu (obie mają po 27-28 proc. poparcia), to może to nie wystarczyć, aby któraś z nich mogła objąć samodzielne rządy. A wtedy o wszystkim może zadecydować Berlusconi wraz z Matteo Salvinim, liderem skrajnie prawicowej Ligi Północnej. Obaj rywalizują o miano przywódcy szerokiego prawicowego obozu i obaj zgłaszają swoją kandydaturę na przyszłego premiera koalicyjnego rządu (w takiej hipotetycznej koalicji znaleźliby się również byli rozłamowcy z partii Berluscioniego, partia Bracia Włosi). Taka koalicja ma już na swoim koncie pierwsze zwycięstwa. W czerwcowych wyborach samorządowych kandydaci popierani przez duet Salvini-Berlusconi zdobyli władzę w wielu miastach w całych Włoszech, w tym również w tradycyjnie lewicowych bastionach, takich jak Genua.

Ostatnie przemówienie Berlusconiego było znakiem, że były premier widzi siebie jako przywódcę zjednoczonej prawicy. Ogłosił, że "centroprawica to my" i wystąpił z zaskakująco proeuropejskim przekazem, kontrastującym z eurosceptycyzmem Ligi Północnej. Berlusconi domagał się szybszej integracji UE w sprawie polityki obronnej, polityki zagranicznej i gospodarczej. Apelował też - tu już z Salvinim łączy go więcej - o nie pozostawianie Rosji samej sobie, przekonując, że jest ona częścią Zachodu.

- Lidze [Północnej] mówię, że zawsze będziemy mieć szacunek dla ich idei, ale niech ma świadomość, że centroprawicę tworzymy my i zawsze mieliśmy lidera potrafiącego zrealizować nasz program - powiedział Berlusconi. Kandydata na premiera Ruchu Pięciu Gwiazd, 31-letniego Luigiego Di Maio, określił natomiast z lekceważeniem mianem "politycznego meteorytu".

Wyrok czy nie wyrok, lider jest jeden

Jest jednak jeden drobny problem: wedle prawa Berlusconi nie może kandydować w wyborach, ze względu na ciążący na nim prawomocny wyrok. Ostatecznie, o wszystkim może rozstrzygnąć Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.

- Mam nadzieję, że Europa zwróci mi honor w sposób, który umożliwi mi stanięcie przed obywatelami jako uczciwy człowiek. Ale z Trybunałem czy bez Trybunału zapewniam was, że poprowadzę kampanię wyborczą - zapowiedział polityk-skandalista.

Alternatywą dla premierostwa Berlusconiego mogłaby być kandydatura Antonio Tajaniego, przewodniczącego do Parlamentu Europejskiego. Sam Tajani nie ukrywa jednak, kto jest faktycznym przywódcą jego ugrupowania. Przedstawiając publiczności byłego premiera, oznajmił: "Prawyborów nam nie potrzeba. Lider u nas jest tylko jeden”.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
silvio berlusconiwłochyliga północna
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)