Berlusconi: Włochy to chory kraj, gdzie nie ma wolności
Były premier Włoch Silvio Berlusconi twierdzi, że jest podsłuchiwany i śledzony - pisze wydawany przez rodzinę Berlusconiego dziennik "Il Giornale". "To jest chory kraj, w którym nie ma już wolności" - powiedział.
"Il Giornale" pisze o "wściekłości" i "rozgoryczeniu" Berlusconiego z powodu - jak się podkreśla - kolejnego ataku sędziów pod jego adresem. Były szef rządu odniósł się w ten sposób do prasowych doniesień, że prokuratura, m.in. na podstawie podsłuchów, prowadzi dochodzenie w sprawie podejrzeń wobec niego o korupcję i nakłanianie do korupcji.
Następnie dziennik cytuje słowa lidera włoskiej centroprawicy: To jest chory kraj, w którym nie ma już wolności, w którym każdy może być szantażowany, szpiegowany, podsłuchiwany na wszelkie sposoby - powiedział dziennikowi Silvio Berlusconi.
Jesteśmy wszyscy pod kontrolą Wielkiego Brata - powiedział były premier. Dodał, że teraz już rozumie, dlaczego w pobliżu jego rzymskiej rezydencji Palazzo Grazioli zainstalowane są kamery. Otrzymałem też dziwne telefony, na pewno podsłuchiwane - dodał.
Stoimy w obliczu zagrożenia demokracji - oświadczył były premier.
Berlusconi wyraził też oburzenie, że dziennik "La Repubblica" podał nieprawdziwą jego zdaniem wiadomość o śledztwie, prowadzonym przez prokuraturę w Neapolu w sprawie podejrzeń o korupcję i nakłanianie do korupcji.
Sprawa - według gazety - dotyczy zawiłych powiązań między przedstawicielami publicznej telewizji RAI a światem polityki, zwłaszcza zaś próby obalenia rządu premiera Romano Prodiego.
Jak informuje "La Repubblica" Berlusconi zasugerował szefowi produkującej seriale i filmy agencji RaiFiction Agostino Sacca, by zatrudnił cztery aktorki, wśród nich - jak miał mówić - jedną wskazaną przez senatora centrolewicy, który mógłby okazać się przydatny opozycji i przyczynić się do porażki rządu w głosowaniu nad wotum zaufania.
Ponadto "La Repubblica" twierdzi, że z inicjatywy Berlusconiego prowadzono rozmowy z dwoma senatorami, by sprawdzić, czy byliby skłonni przejść na stronę centroprawicy. Jednemu z nich proponowano w zamian za to stanowisko wiceministra w przyszłym rządzie i zwrot kosztów kampanii wyborczej.
W czwartek szef agencji filmowej RaiFiction dobrowolnie zawiesił pełnienie przez siebie obowiązków.