Benedykt XVI jako pierwszy papież w Manoppello
Benedykt XVI złożył wizytę w sanktuarium Manoppello w Abruzji, w środkowych Włoszech. Według tradycji od 500 lat znajduje się tam chusta świętej Weroniki, na której odcisnęło się oblicze Jezusa, idącego Drogą Krzyżową. Miejsca tego nie odwiedził nigdy wcześniej żaden papież.
W przemówieniu wygłoszonym do zgromadzonych w kościele oraz przed nim kilku tysięcy zakonników, kapłanów i wiernych papież nie odniósł się bezpośrednio do kwestii autentyczności czczonej przez pielgrzymów z całego świata relikwii.
Benedykt XVI mówił o odczuwanym przez kolejne pokolenia głodzie wiary i oblicza Chrystusa. Podkreślił, że można go zaspokoić idąc drogą miłości, nie kłamiąc i nie szkodząc bliźniemu. Zdaniem papieża tylko kapłani o niewinnych rękach i czystych sercach mogą odkryć przed wiernymi wizerunek Jezusa.
By wejść w komunię z Chrystusem i poznać jego oblicze w twarzach braci, konieczne są niewinne ręce i czyste serca - powiedział Benedykt XVI. Niewinne ręce to egzystencja oświecona miłością, która przezwycięża obojętność, wątpliwość, kłamstwo - wyjaśnił.
Zwracając się zaś do księży papież podkreślił: Jeśli pozostanie odciśnięta w was świętość oblicza Chrystusa, nie bójcie się, również powierzeni waszej opiece wierni doznają przemiany.
Szukanie oblicza Jezusa musi być pragnieniem wszystkich chrześcijan - powiedział papież. Szczególnie zaapelował o to do młodzieży.
W spotkaniu z papieżem uczestniczył m.in. najsłynniejszy badacz chusty świętej Weroniki - niemiecki jezuita, profesor historii sztuki Heinrich Pfeiffer. To na jego autorytet powołują się zwolennicy tezy o oryginalności relikwi. Pod jego kierunkiem przeprowadzono eksperyment, polegający na nałożeniu na siebie wizerunku z Manoppello i słynnego Całunu Turyńskiego. Kościelni badacze ustalili, że na obu całunach zgadzają się proporcje twarzy Chrystusa, a nawet układ ran. Są to ich zdaniem dwa prototypy wizerunku Chrystusa.
Wystawiony w obustronnej szklanej monstrancji całun zwany "Volto Santo" ("Święte Oblicze") jest tkaniną o szerokości 17 centymetrów i długości 24 centymetrów. Zgodnie z przekazywaną od wieków wersją około setnego roku naszej ery relikwię do Rzymu przywiozła i ofiarowała papieżowi - świętemu Klemensowi święta Weronika z Jerozolimy, która niosącemu krzyż Chrystusowi podała chustę do otarcia twarzy. Odcisnęły się na niej pot i krew oraz rysy twarzy.
Przez kilkaset lat relikwia była przechowywana w bazylice świętego Piotra, ale - jak się przypuszcza - na początku XVI wieku w czasie prac budowlanych została skradziona. Niejasne są okoliczności, w jakich w 1506 roku znalazła się w miasteczku Manoppello. Według legendy przyniósł ją tajemniczy pielgrzym.
Zdaniem ekspertów materiał, z którego została wykonana chusta, to bisior czyli jedwab morski. Jedwabną nić wytwarzają niektóre małże. Ten niezwykły materiał, najdroższy w starożytności, charakteryzuje się tym, że nie można na nim malować, można natomiast go farbować, ale też tylko do pewnego stopnia. To zaś, w jakich okolicznościach powstał wizerunek Jezusa, pozostaje niewyjaśnione.
Zwolennicy tezy o jego oryginalności podkreślają, że właśnie ze względu na właściwości tkaniny Święte Oblicze nie może być dziełem człowieka.
Dwugodzinna wizyta Benedykta XVI w sanktuarium była najważniejszym wydarzeniem trwających w tym roku obchodów 500- lecia przywiezienia chusty do kościoła w Manoppello.
Warto zauważyć, że arcybiskup tamtejszej diecezji Chieti-Vasto Bruno Forte, przyjaciel i dawny współpracownik kardynała Josepha Ratzingera, powiedział, że papieskiej modlitwy przed Świętym Obliczem nie można interpretować jako uznanie autentyczności relikwi.
Sylwia Wysocka