ŚwiatBelka: rozszerzenie - unijną "szczepionką na globalizację"

Belka: rozszerzenie - unijną "szczepionką na globalizację"

Unia Europejska cierpi na objawy "porozszerzeniowej gorączki", co znajduje wyraz w rosnącej niechęci, z jaką opinia publiczna i niektóre rządy traktują ideę przyjęcia nowych krajów, zwłaszcza Ukrainy i Turcji - powiedział ustępujący premier Marek Belka na sesji pytań i odpowiedzi w renomowanej londyńskiej uczelni London School of Economics.

Według niego, rozszerzenie (obok wcześniejszego wprowadzenia euro) było "szczpionką, którą UE zaaplikowała sobie przeciwko globalizacji", rodzajem "manewru wyprzedzającego" podyktowanego chęcią poprawy globalnej konkurencyjności unijnej gospodarki.

Tak jak w odniesieniu do szczepionki aplikowanej jakiemuś żywemu organizmowi, UE, rozszerzając się na 10 nowych krajów, wprowadziła do swego organizmu obce bakterie o osłabionej mocy działania. Podwyższona temperatura jest naturalnym skutkiem i nie może dziwić, że jej doświadczamy. Rolą unijnych przywódców jest wytłumaczenie tego opinii publicznej - powiedział Belka.

Marek Belka nie widzi alternatywy dla procesu globalizacji. Taką alternatywą nie jest "europejska twierdza", gdyż w epoce transatlantyckich lotów i internetu nie można powrócić do izolacjonizmu.

Musimy przygotować się na takie zastosowanie niektórych aspektów globalizacji, by wszystkim nam przynosiły korzyści - podkreślił.

800 mln Chińczyków i Indusów wchodzi na międzynarodowy rynek pracy, co nie może pozostać bez wpływu na strukturę cen. Europejska gospodarka musi się do tego dostosować, co oznacza także wyeliminowanie niektórych prac - dodał.

Zdaniem Belki, rozszerzenie UE zmieniło charakter wewnątrzunijnego dialogu na temat polityki gospodarczej i społecznej (także zagranicznej). Na porządku dziennym stanęła liberalizacja rynków, a nie tylko rynku pracy.

Gdyby nie rozszerzenie, to w Polsce nie uznalibyśmy, iż problem imigrantów z Afryki w hiszpańskiej enklawie Ceuta nas dotyczy. Tak samo dla Hiszpanów rewolucja na Ukrainie musiałaby się wydawać czymś, co nie ma z nimi nic wspólnego. Gdyby nie członkostwo w UE, to wydarzenia na Ukrainie byłyby dla Polski poważnym problemem, a tak dotyczą całej Europy - podkreślił.

Największe gospodarki zachodnioeuropejskie w opinii Belki zbyt wolno otwierają się na zmiany, które niesie ze sobą globalizacja i doświadczenia Polski, która od 16 lat żyje pod presją ciągłych zmian, mogą być przydatne.

To, co jest zmianą w Polsce, we Francji zostałoby uznane za rewolucję. To, co we Francji uchodzi za rewolucję, w Polsce przechodzi bez większego echa - uważa Belka.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)