Belka o rozmowach z Talone i Wieczerzakiem
O rozmowy z byłym prezesem Eureko Joao Talone i byłym prezesem PZU Życie Grzegorzem Wieczerzakiem pytali premiera Marka Belkę posłowie z sejmowej komisji śledczej do zbadania prawidłowości prywatyzacji PZU.
01.04.2005 | aktual.: 01.04.2005 11:06
Belka przyznał, że Joao Talone pytał go jeszcze przed objęciem rządów przez SLD, czy przyszły gabinet podpisze umowy prywatyzacyjne. Wyraziłem się sceptycznie co do tego - zeznał świadek. Zaznaczył, że jego opinia nie mogła wiele znaczyć dla Talone, bowiem Eureko było zdeterminowane, by wziąć udział w prywatyzacji PZU. Podkreślił, że nie zdradzał żadnej tajemnicy, gdyż wyraził opinię powszechnie znaną. To była tajemnica poliszynela - dodał.
Premier zaprzeczył po raz kolejny, jakoby miał grozić Wieczerzakowi. Były prezes PZU Życie zeznał, że podczas rozmowy z Belką obecny premier miał mu "w niewybrednych słowach grozić". Chodziło o zaangażowanie Deutsche Banku w BIG Banku Gdańskim, którego zwolennikiem był Wieczerzak.
Supozycja, że miałbym mu grozić, jest absurdalna. W imieniu czyim miałbym te groźby formułować? Na pewno nie SLD - powiedział. Ocenił, że rozmowa odbyła się "w spokojnej, może nie przyjaznej, ale normalnej atmosferze".
Świadek zwrócił uwagę, że spotkał się z Wieczerzakiem nie ze swojej inicjatywy i że były prezes - być może z obawy, że Belka może odmówić - skorzystał z pośrednictwa Leszka Millera juniora. Premier wyznał, że był zaskoczony telefonem od Millera i w pierwszej chwili sądził, że dzwoni do niego szef SLD. "Co jest, kurczę, przewodniczący SLD do mnie dzwoni?" - relacjonował swoje odczucia.
Stawianie na jednej szali mojej wypowiedzi i wypowiedzi Wieczerzaka jest dla mnie już obraźliwe - powiedział.