ŚwiatBelgijski marsz milczenia przeciwko rasizmowi

Belgijski marsz milczenia przeciwko rasizmowi

18 tysięcy ludzi przeszło ulicami Antwerpii na północy Belgii w proteście przeciwko rasizmowi i ksenofobii. Demonstrację zorganizowano na apel rodzin ofiar nastoletniego zwolennika skrajnej prawicy, który przed dwoma tygodniami zastrzelił w tym mieście dwie osoby, a jedną ranił.

Belgijski marsz milczenia przeciwko rasizmowi

26.05.2006 | aktual.: 26.05.2006 20:28

11 maja ofiarami 18-letniego Hansa van Themsche padła dwuletnia biała dziewczynka oraz jej czarnoskóra opiekunka z Mali, które zginęły na miejscu. Krótko wcześniej sprawca poważnie ranił Turczynkę czytającą książkę na ławce w parku. Strzały oddał z broni myśliwskiej, kupionej tego samego dnia w jednym z licznych w Antwerpii specjalistycznych sklepów.

Marsz miał spokojny przebieg. Zgodnie z prośbą organizatorów, wiele osób ubrało się na biało; nie było transparentów poza wielkim napisem na czele pochodu: "Stop rasizmowi. Różnorodność jest rzeczywistością".

Premier Belgii Guy Verhofstadt wyraził poparcie dla uczestników manifestacji. "To cichy marsz protestu przeciwko rasizmowi, ekstremizmowi i przemocy. Niemy krzyk o więcej tolerancji" - napisał w specjalnym oświadczeniu.

Organizatorzy przyznali, że demonstracja ma być sygnałem pod adresem skrajnie prawicowej, nacjonalistycznej flamandzkiej partii Vlaams Belang (VB, Interes Flamandzki), która oskarżana jest o inspirowanie aktów przemocy przeciwko cudzoziemcom. Władze VB odrzucają te oskarżenia; co więcej, ku oburzeniu organizatorów, wezwały swoich zwolenników do udziału w marszu.

Antwerpia uchodzi za twierdzę Interesu Flamandzkiego, a sondaże pokazują, że w jesiennych wyborach lokalnych partia może we Flandrii liczyć na ponad 25% głosów. Jednocześnie w portowym mieście jest duża wspólnota imigrantów, zwłaszcza z Maroka, a także Żydów.

Sprawca, który po ataku został postrzelony przez policję i leży w więziennym szpitalu, twierdzi, że napaść nie miała podtekstu rasistowskiego. Media podkreślają jednak, że nacjonalistyczną retoryką nasiąkał w domu od dziecka - jego ojciec jest działaczem VB, zaś ciotka - deputowaną tej partii do parlamentu federalnego. Jego samego określają jako skinheada.

Organizatorzy liczyli, że w manifestacji weźmie udział nawet 50 tys. osób. Belgijskie koleje zachęcały do przyjazdu do Antwerpii, oferując bilety tam i z powrotem z dowolnego miejsca w Belgii za 5 euro. Wiele osób zniechęciła jednak zimna, deszczowa pogoda.

Zbrodnia wywołała w Belgii dyskusję nad odpowiedzialnością Interesu Flamandzkiego za rasistowskie napaści, o których coraz częściej donoszą media. Za głoszenie haseł rozprawy z imigrantami rozpoczęta została procedura w sprawie odebrania partii dofinansowania z budżetu państwa (może chodzić nawet o 2 mln euro rocznie).

Kilka dni po zabójstwie, w ekspresowym tempie i niemal jednogłośnie belgijski parlament znowelizował liberalne przepisy o dostępie do broni palnej.

Michał Kot

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)