Beger kupuje lipne podpisy
Posłanka kupowała lipne podpisy na listach
Samoobrony. Dziennikarze "Gazety Wyborczej" nagrali to kamerą wideo.
Renata Beger kupowała sfałszowane podpisy, mimo że już raz sąd skazał ją za fałszerstwa wyborcze. Tym razem potrzebowała pięć tys. podpisów, aby w okręgu pilskim, skąd startuje, zarejestrować listę kandydatów do Sejmu partii Andrzeja Leppera - piszą w "Gazecie Wyborczej" Marcin Kącki i Michał Kopiński.
Tydzień temu skontaktowała się z nimi Renata Jankowiak, szefowa struktur Samoobrony w Szamotułach. Opowiedziała, że Beger ciśnie partyjne doły, aby zbierały podpisy, i obiecuje za każdy złotówkę.
W mieszkaniu Jankowiak dziennikarze "GW" zainstalowali minikamerę. Uzgodnili, że sprzeda Beger listę 240 nazwisk, wśród których 150 będzie fikcyjnych, a przy nich fałszywe adresy, PESEL-e i podpisy. Miała uprzedzić, że listy są kombinowane, a podpisy dorobione.
Beger przyjechała do Jankowiak we wtorek ok. 18. Na nagraniu widać, że Jankowiak podaje Beger listy i mówi: Niektóre z Obornik to kombinowali. Te podpisy mogą być czasami... że oni robili... ale tam[pokazuje palcem na adresy wyborców i PESEL-e] wszystko się zgadza. Beger: Dobrze, dobrze.Przelicza podpisy i chowa do teczki. Wyciąga pieniądze i kładzie na stole. Płaci 240 zł, po złotówce za podpis.
Ale nie jest zadowolona z liczby podpisów. Każe zbierać dalej. Beger: Jak pani załatwi sobie te podpisy, to mnie g... obchodzi. Ile pani uzbiera, od kogo, to mnie nie interesuje. I podwyższa stawkę do 3 zł za podpis.
Wczoraj dziennikarze "GW" zapytali Beger, czy płaciła za podpisy. Ależ skąd! Co pan opowiada za bzdety! - oburzyła się. A czy wiedziała, że kupuje fikcyjne? Nie zrozumiałam, o co chodziło Jankowiak z tymi podpisami - odpowiada posłanka.
Renata Jankowiak zapowiedziała, że "podrze legitymację partyjną". Gdy wstępowałam do Samoobrony, obiecywano uczciwość i zmianę kraju na lepsze. A są manipulacje, w kraju coraz gorzej. Pani Beger jest tego przykładem - powiedziała gazecie Jankowiak. (PAP)