"Beenhakkera bym nie ruszał"
U nas właśnie tak jest. Albo niebo, albo piekło. Beenhakker dokonał rzeczy ważnej i wszyscy to podkreślaliśmy i zachwycaliśmy się. Zdaje się wszyscy już zapomnieli o tym, że po raz pierwszy Polska grała w Mistrzostwach Europy. Jednak ten trener osiągnął sukces. Nie taki, jak się później wszyscy spodziewali, ale osiągnął sukces - ocenił gość Salonu Politycznego Trójki, Marek Borowski (SdPl).
17.06.2008 | aktual.: 17.06.2008 13:44
Michał Karnowski: Obaj krzyczeliśmy w nocy. Nie był warto chyba, prawda?
Marek Borowski: Bo ja wiem? Zawsze jak człowiek wyzwoli z siebie jakieś emocje, to dobrze. Nie można być zimnym jak ryba. No, a wyszło jak zwykle.
Czy Leo Beenhakkera powinien odejść? Ciekawa jest dzisiaj lektura prasy porannej. Część gazet mówi: żenada! Beenhakker, oddaj pieniądze! Inni mówią, że jednak Beenhakker powinien zostać.
- U nas właśnie tak jest. Albo niebo, albo piekło. Beenhakker dokonał rzeczy ważnej i wszyscy to podkreślaliśmy i zachwycaliśmy się. Zdaje się wszyscy już zapomnieli o tym, że po raz pierwszy Polska grała w Mistrzostwach Europy. To jest chyba taka cecha narodowa, że w momencie, kiedy uda nam się wygrać jakiś etap, to uważamy, że już uda nam się wygrać wyścig. Jeszcze nie. Jest faktem, że coś się z tą drużyną stało. To nie ulega wątpliwości. Do końca eliminacji ze zdumieniem obserwowaliśmy drużynę, która biega, strzela bramki, organizuje składne akcje. I coś się załamało w tym roku, kiedy grała mecze towarzyskie, przegrywając niektóre dosyć dramatycznie. Beenhakker mówił, że to tylko dlatego, że on próbuje różnych zawodników. Ale okazało się, że chyba jednak powód był jakiś głębszy. Były momenty dobre, ale momenty, w grze polskiej drużyny. No i oczywiście, ponieważ my zawsze musimy mieć jakiegoś bohatera, to jest Boruc. Ale Beenhakkera bym nie ruszał. Jednak ten trener osiągnął sukces. Nie taki, jak się
później wszyscy spodziewali, ale osiągnął sukces.
Mam wrażenie, że trochę jak wejście Polski do Unii Europejskiej – przyniosło nie tylko pieniądze, ale pewne standardy, zmniejszyło partyjniactwo, inaczej się myśli o państwie, tak samo przyjście Beenhakkera ten polski piłkarski grajdoł też okiełznało.
- Zdecydowanie tak. On wprowadził nowych zawodników. Dał im szansę. Wszyscy podkreślali, że główna zaleta Beenhakkera polegała na tym, że on nikogo nie znał. Przychodził, siadał na trybunach na jakimś meczu i mówił do tłumaczki, że ten czy tamten chyba byłby dobry. Nie grały roli żadne układy. Wydaje mi się, że ta jego cecha jest ważna. Jeśli on chce dalej trenować polską drużynę, to uważam, że powinien zostać.
Czy politycy mogą zrobić coś, żeby w Polsce piłka poszła w górę? Ja mam wrażenie, że szkolenie to jest jakiś dramat…
- Oczywiście, że mogą. Tylko to wymaga zupełnie innego podejścia do roli państwa i do sfery publicznej.
Socjalistycznego? Teraz socjaldemokratycznego?
- No tak. zdecydowanie tak. Takiego, jaki jest w Europie. Europa w tym sensie jest socjaldemokratyczna. Wszystko jedno, czy rządzą tam chrześcijańscy demokraci czy socjaldemokraci, to pewne rzeczy są już standardem. Państwo dba o sferę publiczną, a do sfery publicznej zalicza się sport młodzieży. W związku z tym nie można osłabić budżetu, nie można bezmyślnie różnych składek podatków, a następnie mówić – oddamy to w prywatne ręce, niech się sponsorzy tym zajmą. Przez długi czas, 10 lat, byłem posłem z Piły. I tam starałem się wspomagać sport, zarówno wyczynowy, jak i sport młodzieży. Widziałem jak to wygląda. Otóż ten wyczynowy sport – zgoda, tutaj trzeba szukać jakichś sponsorów. Przecież państwo nie będzie finansować zawodowych drużyn, to jasne. Natomiast jeśli chodzi o sport młodzieży, to tam, gdzie udało się stworzyć taki sport, natychmiast były wyniki. Znamy drużynę Amica Wronki, dzisiaj już nie istnieje bo się połączyła… ale nagle Polacy się dowiedzieli, że z jakiejś miejscowości Wronki, liczącej kilka
tysięcy mieszkańców, drużyna wchodzi do pierwszej ligi i zaczyna wygrywać. To był mój okręg wyborczy. Ja tam często bywałem. I co się okazało? Oni mieli drużynę najmłodszych trampkarzy, średnich trampkarzy, młodzików…
Szkolili młodzież.
- Tak. To akurat była fabryka. Ale to powinien być program państwowy.
A program rządowy Orlik 2012? Buduje boiska…
- To jest dobry program. Trzeba to robić.
Ale to w Izdebkach hucznie otwarte, ale dziś czytam, że jeszcze nie działa.
- W tej chwili mówię o programach. Jeżeli rząd mówi, że chce w każdej gminie wybudować porządne boisko, nie klepisko, tylko porządne boisko…
Klepisko to już jest w każdej gminie.
- Oczywiście… porządne boisko, oświetlenie, szatnie, natryski, jakieś trybunki, itd., to jest to bardzo dobry program. Jeżeli rząd mówi, że chcemy zapewnić wyżywienie wszystkim dzieciom w szkołach, żeby nikt nie był głodny, to co ja mam powiedzieć? Że mimo tego, że to nie jest mój rząd, mam powiedzieć, że źle? Natomiast jest pytanie, czy nie skończy się tak jak z licznymi obietnicami premiera Marcinkiewicza? Też był premierem od obietnic.
A to bracia? Marcinkiewicz i Tusk?
- Pewnie różne rzeczy ich różnią, ale stosują podobną technikę „pijarowską”, czyli takich sympatycznych, uśmiechniętych premierów, co w ogóle nie jest złe. Jednocześnie składający bardzo wiele obietnic, które podtrzymują na duchu naród. Jeszcze pół roku, rok i te obietnice zaczną być weryfikowane.
Obserwujemy niewielkie drgnięcie w sondażach – Platforma w perspektywie miesiąca kilka punktów w dół, PiS dwa, trzy punkty w górę. SLD doszło do 10%. To coś zwiastuje?
- Platforma przecież nie jest w stanie utrzymać 58% czy 60%. Wiadomo, że te wskaźniki będą spadać. W miarę upływu czasu widać, że pewne problemy nie są rozwiązywane. Uporczywie wraca problem szpitali. To jest najsłabszy punkt. Pani minister Hall wikła się w jakichś dziwnych propozycjach dotyczących edukacji. Pani minister Kudrycka wystąpiła z projektem, który wzbudził ogromny protest w świecie nauki. Można jeszcze parę rzeczy wymienić…
Ale z drugiej strony na przykład wczorajsze spotkanie premiera Tuska z kanclerz Angelą Merkel. Taka polityka zagraniczna chyba się panu, panie przewodniczący, podoba?
- Nie. Jeśli chodzi o politykę zagraniczną, która jest prowadzona nie tylko przez Tuska, także przez Sikorskiego, który jest wysoko notowany. Tutaj są pewne rzeczy pozytywne i dobrze oceniane przez społeczeństwo. W każdym razie, ponieważ problemów jest coraz więcej, to coraz więcej ludzi zaczyna wątpić. Ale to jest ciągle jeszcze wysoki wskaźnik. Specyfiką naszej sceny politycznej jest to, że na ten moment, główną, a faktycznie jedyną, opozycją wobec Platformy jest PiS. Natomiast po lewej stronie jest właściwie pusto.