Będzie referendum ws. kontrowersyjnego pomnika rzezi wołyńskiej?
Pomysłodawcy ulokowania w Jeleniej Górze pomnika rzezi wołyńskiej nie dają za wygraną. Po odrzuceniu ich wniosku przez władze miasta podkreślają, że jest to efekt pojawienia się "zbyt wielu informacji będących totalną bzdurą i wierutnym kłamstwem". Nie składają broni i zapowiadają walkę o przeprowadzenie referendum.
Pomnik upamiętniający rzeź wołyńską, będący inicjatywą Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce, ma mieć ok. 15 metrów wysokości i przedstawiać m.in. dziecko przebite widłami i głowy nabite na płot. W związku z tym wywołał wiele kontrowersji. Pojawiły się zarzuty, że jest zbyt dosadny, a prezentowanie w przestrzeni publicznej tak drastycznych scen wykracza poza poczucie dobrego smaku. Projekt odrzuciły już wcześniej władze Rzeszowa, ale pomysłodawcy nie dają za wygraną.
- Łatwo patrzeć na pomnik przez pryzmat tych dwóch brutalnych scen. Trzeba pamiętać, że ta zbrodnia była taka, a nie inna, i polegała właśnie na aktach bestialstwa - podkreśla Mariusz Gierus ze Społecznego Komitetu Budowy Pomnika "Rzezi Wołyńskiej". Dodaje również, że np. "niemieckie ludobójstwo polegało na wyeliminowaniu określonych grup, a ukraińskie właśnie na strasznym umęczeniu i sprofanowaniu".
Jak dowiedziało się WP, twórcy pomnika będą teraz dążyli do zorganizowania referendum. Po odrzuceniu projektu przez władze Rzeszowa i nie dopuszczeniu go pod głosowanie w budżecie obywatelskim Jeleniej Góry, ostatnią furtką zostaje poparcie społeczne. Zabiegi zmierzające do zorganizowania referendum ruszą najprawdopodobniej po piątkowym posiedzeniu komitetu.
- Chcieliśmy zrobić to normalnie i przy współudziale władz miasta. Po spotkaniach we wrześniu i deklaracjach chęci współpracy ze strony prezydenta Marcina Zawiła, byliśmy dobrej myśli. Teraz wycofał się on z wcześniejszych rozmów. Jak się okazuje, prawdopodobnie w związku ze zbliżeniem władz miasta Jeleniej Góry z samorządem Tarnopola na Ukrainie, gdzie wciąż żywy jest kult Bandery i banderowców - wskazuje.
Gierus podkreśla, że ma nadzieję na pojawienie się w mediach większej ilości rzetelnych informacji na ten temat. Póki co, żali się na szereg kłamstw i przeinaczeń. - W ukraińskiej prasie czytałem ostatnio, że pod miejskim ratuszem przeciwko pomnikowi odbywają się już liczne protesty. To totalna bzdura - podkreśla.