Będzie powtórka wyborów do sejmiku podlaskiego
Ponieważ minął 3-miesięczny termin na wybór nowego zarządu Podlasia, a
radnym nie udało się tego dokonać, zgodnie z ustawą o samorządzie
- wybory trzeba będzie powtórzyć.
21.02.2007 | aktual.: 21.02.2007 01:26
Do tego czasu województwem będzie zarządzał komisarz. Data przyspieszonych wyborów nie jest jeszcze znana. Nieoficjalne szacunki mówią, że będą kosztowały ok. 3-4 mln zł.
Radni obradowali we wtorek aż do północy, ale nie udało im się osiągnąć kompromisu w sprawie składu personalnego nowego zarządu województwa. W trzech głosowaniach na tych samych kandydatów PiS i Samoobrony na dwóch członków zarządu, trzy razy padł remis.
Przeciwko tym kandydaturom konsekwentnie głosowali bowiem radni PO, PSL i lewicy, pozostający w opozycji. Obaj kandydaci zgłoszeni zostali po raz czwarty na kilkanaście minut przed północą, ale do głosowania już nie doszło. Radni opozycji zaczęli zadawać im pytania, a tuż przed północą zaczęło się składanie z mównicy oświadczeń, przeprosin i podziękowań.
Aby mógł działać, zarząd musiał być powołany w pełnym, 5-osobowym składzie. Wcześniej na wtorkowej sesji, jednym głosem udało się wybrać drugiego wicemarszałka z PiS, a kilka tygodni wcześniej wybrano marszałka elekta z PiS i wicemarszałka z Samoobrony.
Mimo kolejnych prób, nie doszło do porozumienia koalicji PiS i Samoobrony z PO i PSL - pozostającymi w opozycji. Marszałek elekt Bogusław Dębski uznał proponowane przez te ugrupowania warunki za nie do zaakceptowania, a nawet za "eskalację oczekiwań".
Jak mówił, warunki te nie uległy zmianie i były dla PiS i Samoobrony nie do przyjęcia. Te propozycje, to przede wszystkim dwa miejsca w zarządzie (w tym stanowisko jednego wicemarszałka) oraz stanowisko przewodniczącego sejmiku.
Pat w 30-osobowym sejmiku Podlasia wynikał z tego, że żadna z sił nie miała większości, w kluczowych głosowaniach dotyczących składu zarządu województwa padał remis. Przez kilka tygodni marszałek elekt Bogusław Dębski (PiS) zgłaszał na stanowisko wicemarszałka Krzysztofa Tołwińskiego z PSL, który za obietnicę stanowiska wspierał w głosowaniach PiS i Samoobronę. W siedmiu głosowaniach nie uzyskał on jednak większości.
Przeciwko niemu głosowała bowiem konsekwentnie opozycja, wspierana przez jednego z radnych PiS. Dębski zrezygnował we wtorek z forsowania tej kandydatury i przewagą jednego głosu (ktoś z opozycji nie wziął udziału w głosowaniu) na stanowisko wicemarszałka udało się wybrać Marka Olbrysia (PiS). Nie powiodły się jednak głosowania kandydatów na członków zarządu.
Radni PO i PSL uważają, że koalicja, która miała inicjatywę w powoływaniu zarządu (kandydatury przedstawia bowiem marszałek) nie była skłonna podzielić się władzą.
Jak mówił tuż przed północą lider podlaskich ludowców Adam Dobroński, trudno mówić o opozycji w sejmiku, jeśli dysponuje połową głosów, a powinno się raczej mówić o współrządzących, a za takich - w jego opinii - PiS i Samoobrona pozostałych ugrupowań w sejmiku nie chciały uznać.
Marszałek-elekt Bogusław Dębski, który nie miał szans rozpoczęcia zarządzania województwem (wciąż działał zarząd poprzedniej kadencji) powiedział na zakończenie sesji, że "taka była wola sejmiku".
Ta przestroga w zakresie pewnej pokory, której brakowało w niektórych wystąpieniach dzisiaj, będzie nam towarzyszyła w kontaktach z naszymi wyborcami, którym będzie bardzo ciężko wytłumaczyć, dlaczego mają iść ponownie do wyborów - mówił Dębski.
W 30-osobowym sejmiku województwa podlaskiego, biorąc pod uwagę listy, z których startowali radni, PiS miał 11 mandatów, PO - 7, PSL - 5, Samoobrona - 4, Lewica i Demokraci - 3.
PSL wszczęło procedurę wykluczenia Krzysztofa Tołwińskiego z partii. Już został pozbawiony wszystkich funkcji w regionalnym PSL. Na zakończenie sesji sejmiku Tołwiński ogłosił, że zamierza startować w wyborach z PSL Piast.