Będzie ponowny proces gen. Kiszczaka ws. "Wujka"?
Prokuratura i oskarżyciele posiłkowi chcą uchylenia wyroku warszawskiego sądu okręgowego, który umorzył sprawę gen. Czesława Kiszczaka, oskarżonego o przyczynienie się do śmierci 9 górników kopalni "Wujek" w 1981 r.
11.12.2008 | aktual.: 11.12.2008 16:41
Do Sądu Apelacyjnego w Warszawie wpłynęły apelacje, których autorzy domagają się ponownego procesu. Jak powiedziała rzeczniczka SA sędzia Barbara Trębska, termin rozpatrzenia apelacji może być wyznaczony już w piątek.
W lipcu br. Sąd Okręgowy uznał, że karalność nieumyślnego czynu Kiszczaka przedawniła się w 1986 r., wobec czego sprawę umorzono. Był to już trzeci wyrok sądu I instancji w trwającym od 1994 r. procesie Kiszczaka. W 1996 r. uniewinniono go, a w 2004 r. skazano na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Wyroki uchylał potem Sąd Apelacyjny.
Według aktu oskarżenia, 83-letni obecnie Kiszczak umyślnie sprowadził "powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając 13 grudnia 1981 r. tajny szyfrogram do jednostek milicji, mających m.in. pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu stanu wojennego. Zdaniem prokuratury, bez podstawy prawnej Kiszczak przekazał w nim dowódcom poszczególnych oddziałów MO swe uprawnienia do wydania rozkazu użycia broni przez te oddziały, co było podstawą działań plutonu specjalnego ZOMO, który 15 i 16 grudnia strzelał w kopalniach "Manifest Lipcowy" i "Wujek".
- W złożonej apelacji prokurator zarzucił sądowi I instancji błąd w ustaleniach faktycznych co do tego, że oskarżony działał nieumyślnie - powiedziała prok. Agnieszka Wichary z Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Oskarżenie wytknęło też sądowi, że w sentencji wyroku nie wskazał kwalifikacji prawnej czynu przypisanego Kiszczakowi, co "uniemożliwia kontrolę zasadności umorzenia postępowania wobec przedawnienia karalności tego czynu".
Taki sam zarzut pojawia się w apelacji pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych. Zarzucił on ponadto sądowi m.in. obrazę przepisów prawa (np. dawnego Kodeksu karnego i ustawy o IPN) oraz dowolną ocenę dowodów i błąd w ustaleniach faktycznych. W tej apelacji podniesiono też, że sąd oddalił wnioski dowodowe oskarżycieli.
- Nie składaliśmy apelacji - powiedział obrońca b. szefa MSW mec. Grzegorz Majewski. Poinformował, że po analizie pisemnego uzasadnienia wyroku, jego klient zdecydował nie apelować. - On nie chce już spotykać się w sądzie, skarży się też na złe zdrowie - dodał mecenas. Prokurator żądał dla Kiszczaka kary czterech lat więzienia w zawieszeniu, zmniejszonej na mocy amnestii z 1989 r. o połowę. Kary "adekwatnej do winy" domagali się pełnomocnicy górników. Podsądny i jego obrońca wnosili o uniewinnienie. Kiszczakowi groziło do 10 lat więzienia.
Górnicy przyjęli wyrok z oburzeniem. Przywódca strajku w kopalni "Wujek" Stanisław Płatek nazwał wyrok "piłatowym" i "nijakim". Wyraził zdziwienie, że milicjanci z "Wujka" są już prawomocnie skazani, a przełożeni nie ponoszą żadnej kary.
W czerwcu tego roku katowicki sąd apelacyjny złagodził wyrok b. dowódcy plutonu specjalnego spod "Wujka" Romualdowi Cieślakowi - z 11 do 6 lat więzienia. 13 jego podwładnych dostało zaś wyroki od 3,5 do 4 lat - wyższe niż w I instancji.
Pełnomocnik oskarżycieli mec. Maciej Bednarkiewicz zapowiadał apelację, bo "całkowicie nie zgadza się" z sądem, aby Kiszczak popełnił czyn nieumyślnie i by nie była to zbrodnia komunistyczna.
Sam Kiszczak mówił, że nie było żadnych dowodów jego winy. Dodał, że ogromnie ubolewa nad tym, co się stało w kopalni "Wujek" robiliśmy wszystko, aby stan wojenny obył się bez ofiar. Kiszczak ma jeszcze inne procesy za swą działalność jako szef MSW z lat PRL. Nie stawił się on jeszcze ani razu na trwającym od września br. procesie autorów stanu wojennego, w którym jest jednym z oskarżonych o udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw". Jego nieobecność sąd uznaje za nieusprawiedliwioną i prowadzi proces pod jego nieobecność. Ostatnio lekarze uznali, że choć zdrowie Kiszczaka pogorszyło się, to może brać udział w rozprawach, ale tylko dwie godziny dziennie, i powinien zeznawać na siedząco.
W listopadzie, z powodu "istotnych braków", sąd zwrócił IPN akt oskarżenia wobec Kiszczaka, któremu zarzucono bezprawne zwolnienie ze służby milicjanta z Koszalina, bo posłał córkę do pierwszej komunii. We wrześniu br. zaczął się zaś proces Kiszczaka za zwolnienie milicjanta z Tucholi. Wyrzucono go za zawarcie ślubu kościelnego oraz za to, że w rodzinie żony było trzech księży. Kiszczakowi - który nie przyznaje się do winy - grozi za to do trzech lat więzienia. Od 1945 r. Kiszczak był funkcjonariuszem Informacji Wojskowej, a od 1957 r. - Wojskowej Służby Wewnętrznej. W 1972 został szefem wywiadu wojskowego. Od 1979 r. - szef kontrwywiadu WSW. W 1981 r. został szefem MSW jako bliski współpracownik gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Członek WRON. Członek Biura Politycznego KC PZPR w latach 1986-90. Był uczestnikiem rozmów w Magdalence i prac Okrągłego Stołu w 1989 r. Desygnowany na premiera w lipcu 1989 r.; nie zdołał utworzyć rządu. W rządzie Tadeusza Mazowieckiego miał funkcję wicepremiera. W lipcu 1990 r.
wycofał się z polityki, przekazując resort Krzysztofowi Kozłowskiemu.