Będzie odwołanie od wyroku w procesie Edyta Górniak kontra "Super Express"
"Super Express" prawdopodobnie będzie odwoływał się od wyroku warszawskiego sądu okręgowego, który nakazał gazecie zapłatę 75 tys. zł za naruszenie dóbr osobistych Edyty Górniak i jej męża w głośnym procesie wytoczonym dziennikowi przez piosenkarkę.
04.01.2006 18:20
Piosenkarka i jej mąż Dariusz Krupa pozwali Media Express, wydawcę "Super Expressu", oraz redaktora naczelnego gazety Mariusza Ziomeckiego, za "nagminne naruszanie dóbr osobistych, przede wszystkim wizerunku, prywatności, miru domowego, spokoju, poczucia bezpieczeństwa oraz czci i dobrego imienia".
Jak poinformowała w środę "Rzeczpospolita", sąd zakazał gazecie śledzenia pary i publikowania materiałów na jej temat bez związku z wykonywaną przez Górniak i Krupę funkcją publiczną i wbrew ich woli. Wyrok nie jest prawomocny.
Zdaniem naczelnego "SE" kwota, jaką gazeta ma zapłacić, jest wyjątkowo wysoka. Ziomecki podkreślił, że jako jeden ze świadków procesu odniósł wrażenie, że piosenkarka i jej mąż nie "udokumentowali swoich zarzutów".
Wyrażali szereg ogólnych opinii i mówili o swoich emocjach, natomiast ja wyszedłem z tego procesu przekonany, że oni nie udokumentowali swojego głównego zarzutu, że my rzekomo ich śledziliśmy i prześladowaliśmy - tłumaczył Ziomecki.
Podkreślił, że nie przypomina sobie, jakoby reporterzy gazety śledzili parę. Śledzenie jest bardzo konkretną czynnością: jest samochód, w niej siedzi paru facetów i jadą za drugim samochodem. Przed sądem trzeba udowodnić, że taki incydent miał miejsce. W żadnym z tych przypadków, o którym była mowa w sądzie, reporterzy tak nie działali - tłumaczył Ziomecki.
Proces dotyczył publikacji, które ukazały się w "SE" wiosną 2004 r., kiedy Górniak była w szpitalu w Łomży, gdzie urodziła synka.
Piosenkarka wielokrotnie podkreślała, w trakcie ciąży była nękana przez media, a do szpitala, w którym rodziła, "wkradali się" fotoreporterzy.
Pseudodziennikarze próbowali ukraść nam dziecko ze szpitala, bo ogarnęła ich zwierzęca chęć posiadania jego zdjęcia. Przekupują lekarzy i sąsiadów, żeby powiedzieli na nasz temat coś złego - mówiła Górniak w jednym z wywiadów.
W połowie lipca 2004 r. Edyta Górniak ogłosiła koniec artystycznej kariery w związku z tamtymi wydarzeniami. W opublikowanym liście dziennikarzy nazwała m.in. "szczurami, które mają krew na rękach".